[madrasowa]

Cześć, piszę tu pierwszy raz. Od dawna podejrzewano u mnie PCOS, ale nikt nigdy mi tego w 100% nie zdiagnozował. Później zaczęłam brać tabletki anty i tak brałam ok 7lat.
Przed tabletkami miałam badania FSH, LH (były ok), testosteron ok, DHEA-S dwukrotnie podwyższony - lekarka wtedy to po prostu olała, prolaktyna (w normie, po obciążeniu wynik >10x)

Problemy to: trądzik, nieregularne miesiączki, brak owulacji.
Leczę się na niedoczynność tarczycy od października, dziś byłam na kontroli. W kwietniu odstawiłam tabl anty i dziś lekarz zaczął się zastanawiać dlaczego mimo niby dobrych wyników tarczycowych źle się czuję i od słowa do słowa zaczął o jajnikach i nadnerczach.

Uzgodniłam, że należy zbadać ostatecznie co mi jest i tak mam zrobić w 3-5dc:
testosteron, DHEA-S, androstendion, prolaktynę i SBHG.

Trochę się zmartwiłam, bo lekarz powiedział, że być może moje zniżki samopoczucia są nie tyle od tarczycy co od nadnerczy zaczęłam czytać i się przeraziłam, szczególnie jeśli chodzi o DHEA-S... że to mogą być jakieś guzy nadnerczy itd... już z tego wszystkiego wolę mieć PCOS...
Na jajnikach zawsze w usg miałam obraz mnóstwa pęcherzyków bez jednego dominującego. Mam nadzieję, że lekarz w końcu postawi diagnozę.

Powiedzcie mi proszę czy przy dobrej krzywej cukrowej można mieć insulinooporność? Robiłam krzywą cukrową tak przypadkiem, bo ciągle spałam i wyszło:
na czczo 73
po 1 godz 114
po 2godz 89
Lekarz powiedział, że to nie ma znaczenia i w moim przypadku jesli te powyższe hormony będą złe to trzeba robić krzywą insulinową. Myślałam, że jeśli cukrowa jest ok to ostatecznie wyklucza problemy z gosp. węglowodanową...