Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Mamusie wrześniowe 2015 r. cz. X :)
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2015-09-06, 13:51   #2846
oczarowana
Zadomowienie
 
Avatar oczarowana
 
Zarejestrowany: 2007-10
Lokalizacja: Keczupowo
Wiadomości: 1 512
Dot.: Mamusie wrześniowe 2015 r. cz. X :)

Mediona gratulacje
Super,że masz juz malucha na cycku


aakkzzii wiemjak ujowo się czujesz-przerabiałąm to pare dni temu. ja sie ciesze,że mnie nie zastrzymali bo dopiero by mi sie psychika rozye.. chała i Bogu dzieki że sam lekarz stwierdził,że żadne ku temu powody (od mojego gina) by leżakowała do porodu na patologi. No ale u Ciebie cc wisi w powietrzu. Ja nie wiem... ja bym zwiała na twoim miejscu. Położą cię tam i uj wie ile bedziesz leżeć a nie daj Boże ktos "mądry" wpadnie na pomysł,ze może jednak sprubujemy tejpani wywołać poród sn i się powtórzy historia jak z czarownicą. Pamięta aakkzzi,że nie na wszystko mozesz się godzić.


owieczkaa zacznij wizualizować sobie zarcie
współczuje-to czekanie jest ujowe,no ale cóz=niedziela.

Ja wczoraj po 18 pojechałąm na ktg. Natrafiłąm na IP na taką położną=komusnistke. Na dzien dobry mnie zy ebała,że taką nocną(?!) porą śmiem przyjeżdżać na ktg. Urwa se myślę 24 na dobę mają ktg a ona nie miala roboty-była tylko na koncu nudnego 12 h dyżuru. Wiec mówię pi ź dzie,ze byłąm wczoraj mam zalecenie od dr iksinskiego byc co dziennie na ktg a pani koleżanki wczoraj mówiły,że o kazdej porze-jak mi bedzie pasować moge na ktg podjechać. Wzieła mnie pipa z bozej łaski,z komentarzami-a jak! ja zaczełam sie denerwować,zmierzyłą mi na wariata cisnienie- jak zobaczyłam 150/110 to sie mało nie posrałąm bo nie pamietam bym kiedy kolwiek takowe miała,ale mówie jej że to z nerwów i emocji- niepowiedziała nic. Kazałą sie wysikać i pójść do gabinetu ktg i na nia czekać. POszłam,czekałam z kilkanascie minut,przylazła,podłączył a mi te dwie 'elektrody' na jednym pasku i se poszła w pisdu. Leżę,dzieciak sie nie rusza,mija naście minut czuje jednego rucha-klikam w to ustrojstwo. Aparat rejestruje skurcze na poziomie 0-10 % ...dzieciak znowu si enie rusza0ja schiza-jak zawsze na ktg. Nagle pusl dzieciaka niknie-wduszam w brzuch mocniej elektrodkę-puls siepojawia-ruchów nie czuje ale puls fiksuje lata miedzy 13-170 i spada do 90 i tak wkółko. Słysze że jaśnie damy sie wymieniają około 19-śmichy-chichy a nikt do mnie nie przychodzi.Zaczynam sie modlić do mojego dziecka by sie zaczeło ruszać-zaczeła sie ruszać od bidy,odetchnełam na chwilę tylko. Nagle aparat zaczyna pokazywać,ze dzieciaka pulsu nie łapie i piszczy,pokazuje sie na monitorze jakiś ostrzegawczyz nak zapytania-wołąm ☠☠☠☠e,przylatuje i stwierdza,ze... to normalne i ze mam sobie reka przyduszać mocno ta elektrode. ok puls sie pojawił,pipa poszła,ja zlana potem ze stresu...I nagle maszyna zaczyna rejsstrować rosnace skurcze- idą 40..60...80...100%... mija chwila-czuje jak mis ie brzuch spina ale nie boli...dochodzą do 140% myślę sobie o kurfa rodzę...trzyma mnie w napieciu ze 30,40 sekund i w dół spada 120...100...90..60 i tak wkółko...dzieciak raz sie rusza,raz nie rusza...nie mam zegarka,straciłąm poczucie czasu ( a u nich ktg trwa 30 min).Myślę sobie jasna dupa zaraz wezma mnie na porodówkę albo powiedzą ze cos nie halo i zostawia mnie. leże,napier dala mi kregosłup,nikt do mnie nei zagląda,nie wiem ile juz leżę,skurcze cały czas,dzieciak zaczoł sie gibać-puls znowu fiksuje i nagle jedna z elektrod wysuwa mi sie i spada. biere trzymam i nie wiem jak ją włożyć-mowie chooy-wkłądam tam gdzi ebyła,najwyzej drugiej zmianie powiem,że ta poprzednia mnie tak podłączyła. aparat wariuje i znowupokazuje mi te skurcze dochodzące do prawie 150%...Przy koncu dziecko sie rozbujało i non stop rejestruję jej ruchy. W koncu przychodzi do mnie zmieniarka tej komunistki-zdziwiona,że ja leżę tu już PÓŁTOREJ GODZINY! odpina mnie,rzuca okiem na zapis,mówi że wszystko ok ale ż emam poczekac jeszcze aż lekarz dyżurny zobaczy i oceni ale nie wie jak długo bo...przy sobocie jest tylko jeden a ma teraz obchód wieczorny. Kazała mi wyjsc do poczekalni i czekać.Wiec poszłąm...czekam jak ten cieć malinowy-kilkanasci minut,wreszcie przyłazi do mnie w cywilu ta co mnie podłączała i mówi,ze wszystko ok a co do reszty to mam sie strzymać zaleceń mojego lekarza prowadzacego ciąże,dow iedznia!
No i teraz mam wiekszy stres bo...zaleceniem mojego gina jest leżenie na patologi No urwa-kabaret! Nie dostałąm wczoraj zalecenia by dzisiaj sieponownie zgłosic na ktg.Po jutrze konczy mi sie L4,nie ma mi kto go dalej wypisać.Mam juz wszytskoego dosyć.Na jutro mam tp i chooy mnie strzela.Nic nie zapowiada po kościach porodu,nie szukam już "objawów" bo mam je od prawie miesiaca. Schzuję i już nie wiem co robić.Czeka mnie jeszzce jutro przeprawa z lek 1 kontaktu u mnie w przychodni i zebranie o prolongowanie L4 albo o zgrozo o telefonowanie do mojego ginekologa,tłumaczenie sie czemu mnie nie przyjeli na patologie (przecie nie pwoiem dziadowi,ze sie śmieli z jego przewrażliwienia i nabargraniu na skierowaniu dwóch powodów:żem stara pierwiastaka i że dziecko waży 3800).
Na dodatek moj TŻ musi jutro wrócić do pracy,wiec bede kisnac u mojej schizujacej mamy-która już ma wersję wydarzeń-że jak sie coś zacznie to jedzie ze mną na IP! a to chyba ostatnia rzecz,której bym sobie życzyła.
oczarowana jest offline Zgłoś do moderatora