|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
Tż już mówiłam wiele razy, że nie widzi mi się pakowanie oszczędności w czyjeś ściany i, że nie mam zamiaru zostać w przyszłości sama bez niczego. Głupi dodatek nie może decydować o mojej przyszłości. On musi to zrozumieć w końcu, że nie może być tak, że to ja ciągle z czegoś rezygnuję, że to ja idę na kompromisy. Jemu się dobrze mówi jest u siebie czuje się tam swobodnie ma pewny grunt pod nogami dodatkowo dostaje dodatek rodzice go nie wyrzucą rodzice zawsze syna obronią jak przyjdzie co do czego - a ty kochanie się dostosuj przecież cie kocham zawsze będziemy razem. Nie może być coś takiego.. jak patrzę na to zastanawiam się nad tym co raz bardziej to mam wrażenie, że strzelam sobie w stopę.
Tak jak mówiłam zamieszkamy razem ogarniemy powierzchownie te mieszkanie damy sobie czas na dotarcie niech minie te trochę czasu może tż w końcu zrozumie. Bo ja nie odpuszczę, albo podejmujemy jakaś decyzję korzystną dla obojga, albo ten związek się rozpadnie.
|