Dot.: Dylematy zawodowe, praca ktora mnie wykańcza.
Tak, liczyłam się z tym, ze może się zdarzyć, że tak będzie wyglądała moja praca. Nie mówię, że warunki pracy to główny problem tutaj, bo gdyby chodzilo tylko o to, pewnie nie miałabym takiego dylematu.
Poza tym wiedzieć w teorii jak to będzie wyglądać to jednak co innego niż zderzyć się z tym w rzeczywistości.
Zawsze planowalam jednak pracować w biurze, niestety szukajac pracy, po kilku miesiącach bezkustecznego roznoszenia CV po wszystkich biurach postanowiłam ze spróbuję na budowie.
O makijażu, pomalowanych paznokciach czy jakiejkolwiek fryzurze już dawno zapomniałam.
W największej mierze problemem jest ciągły stres, nerwy. Nie mogę w nocy spać, bo ciągle myślę o budowie. Weekendy to samo, nie potrafię psychicznie odpocząć. Kazdego ranka ja po prostu boję sie jechać do pracy. Boję się, ze cos zawalę, inwestycja jest warta 2 miliony, nie jestem przyzwyczajona do takich kwot, boję się że narobię sobie długów gdy coś pomylę.
Nawet chcąć pracować w biurze potrzebuję do uprawnień te 1,5 roku doświadczenia na budowie. Tutaj pojawia się pytanie czy dociągnać w obecnej firmie do tego czasu i potem szukać czegoś spokojniejszego czy zrezygnować w tym momencie i w przyszlości poszukać pracy w innej firmie.
Wiem, że sa firmy budowlane gdzie kierownik jest na budowie cały czas i ma pomocników inżynierów, ktorym zleca zadania i ich nadzoruje. Kierownicy zazwyczaj maja duże doświadczenie, a tutaj jestem sama kierownikiem bez żadnego doświadczenia, mam wiedzę teoretyczną ale ona ma sie nijak do tego co tutaj się dzieje. Uczyłam sie projektowania a nie kierowania robotami.
A może warto zmienić pracę na jakąkolwiek, nawet w sklepie byle tylko mniej stesującą? Biję się z myslami i ambicje chyba nie pozwalają mi rzucić pracy i zmarnować 5 lat cięzkich studiów na pierwsza lepszą pracę, którą mogłabym bez żadnego wykształcenia wykonywać.
|