O matko!!!
U nas chyba jeszcze daleko do śniegu..
Można
A u mnie 1dzien wolnego ale jaki wariacki.
Pojechałam z mamą na sale. Dałam zaliczkę i pogadam, okazało się ze z przyjaciółką i jej chłopakiem, wiec wszystko ogarnięte, nie musiałam się tłumaczyć ze tu znajomi itd.
Po powrocie, robiąc obiad, słyszę ze dzwoni TŻ. Długo... myślę "ki diabeł". Ale ze obieramy ziemniaki to olalam. Dzwoni mamy telefon. Okazuje się ze mój brat, który nie mógł się dodzwonić do mnie, więc zadzwonił do TŻ, który kazał mu zadzwonić do mamy....
Okazało się ze znalazł kota
piękny rudzielec!!! Szukamy jego wlasciciela. Widać że kot z domu. Zadbany, ale brudny i garnął się do ludzi. Młody, bo ma ok pół roku. Takie cudeńko. Z psem zdążyli się pobić juz. Teraz jedno leży w pokoju moim a drugie kolo mnie w salonie
ale ba razie są grzeczni. Zdjęcie w załączniku
Po znalezieniu kot wystraszył się psa na dworze i wszedł do silnika samochodu. Poszłam do zoologicznego po żarcie. Kot wyszedł i zabraliśmy go do weta... oczywiście wszyscy zamknięci!!!! Chodzilismy ok 50min z tym kotem w kurtce brata. No to czeka na wizytę jutro. Będziemy sprawdzać czy ma chip. Obroży nie miał. A ogłoszenia zostały powieszone w miejscu znalezienia.
Kot przywieziony. Brat się nim z bratową zajęli, a ja z mamą pierniczki zaczęły my robić, bo mama dziś do Wawy wraca i musialysmy się wyrobić do 17.20 ze wszystkim.
Ale wszystko zostało zrobione.
Teraz siedzę juz spokojnie sama w domu, a przy mnie kot