Jestem już w domu. Ale dzień koszmar. O mało nie zostałam tam, bo takie cyrki z papierami były. Jak mi ordynator przyszedł powiedział, że w takim razie dziś mam jeszcze zostać, to już mi nerwy puściły, wpadłam w histerię i dziki szał. Zaczęłam tam ryczeć, wpadł mąż, narobił rabanu i wszystko się znalazło. Tylko wraz jedną receptę źle wypisali, jutro musi tam wrócić ehh Ale grunt, że ta z lekiem na serce dobrze wypisana, to tą sobie na dziś już wykupiłam.
Na wypisie popisane jakieś bzdury, min leki których nigdy nie brałam, pomylona luteina 100 z 50tką, do tego napisane, że podjęzykowa, jak była dopochwowa. Ale już nie miałam siły tego prostować.
Zwłaszcza jak zobaczyłam wyniki, morfologia na wejście, a morflogia na wyjście -> masakra. Anemia jeszcze gorsza, schudłam 3 kg, poleciało mi wszystko co się da w te 8 dni. Do tego cukry tragedia po tej ich pożałuj się boże diecie. Napisali, że wypuszczają mnie z zaburzeniami elektrolitowo jakimis tam, w efekcie cukrów poziom potasu w organizmie śladowy..a przychodziłam z dobrym. Przychodziłam również z dobrym moczem, wyszlam z bakteriami i ciałami ketonowmi, niedożywienie się odezwało..
Boże, jak dobrze że już w domu
Ogarnę się i nadrobię co u Was
