Dot.: nie pojmuję.
Mieszkam w słynącej z oszczędności miejscowości ale tutaj się nie biją ani w Lidlach ani o jabłka ,( byla akcja jakoś na wiosne to lidzie brali duzo jabłek ale bylo bez bojek) w pracy przywieźli to wszyscy zaraz pobiegli i wzieli po jabłku czy dwóch. Najedli się i skrzynka stała sobie kilka dni.
Rozumiem biedę, rozumiem oszczędności ale nie rozumiem tej wojny o jabłka.
|