Hej dziewczyny!
Jak to jest z tą prawdomównością w związkach? Jestem z moim dwa lat. Mamy ciężkie charaktery, więc
kłótnia jest średnio dwa razy w miesiącu.
Jestem typem zazdrośnicy, ale zazwyczaj szybko mi przechodzi. Ogólnie jestem osoba dla której zaufanie to podstawa, zwłaszcza w związku... i tu zaczyna się problem.
Spowiadam się jemu z każdego mojego kroku, jestem prawdomówna do bólu. Zawsze mu powiem jeśli wyjdę po kłótni do pubu, czy spotkam się np z kolegą pogadać. Do tej pory było juz parę sytuacji w których dowiadywałam się od koleżanek, że widziały mojego chłopaka, przy czym on twierdził że nigdzie nie wychodził. Ostatnio piwo które miał wypić u kolegi zamieniło się w piwko w pubie o czym też sama się dowiedziałam.
W pewnym stopniu wiem, że nic złego tam nie robi, ale ból sprawia samo to że "zapomina" mi powiedzieć że wyszedł, albo okłamuje z premedytacją.
Dodatkowo ostatnio wydało się że po naszej kłótni napisał do swojej byłej że się za nią stęsknił (wiem że nic ich nie łączy, ale tak czy inaczej poczułam się dziwnie... a on chciał tylko zeby zrobiło jej się miło.) No i kiedyś tam chwalił się koledze że poderwał dziewczynę która pozyczyła mu bilet.
Niby błahostki, a ja w tym wszystkim czuje się strasznie naiwna. On twierdzi że mnie cholernie kocha, ale wie też że ma wady. Też go kocham, ale jak tu być z osobą której teraz tak cięzko zaufać?