Próbowałam dodać post z telefonu i nie mogłam..

Data taka odległa, bo wtedy 22 czerwca wypada w sobotę. Poza tym to są 3 lata, a kasę trzeba jakąś uzbierać, więc z tej perspektywy to nie jest aż tak daleko.
Siedzieliśmy u nas na dole wszyscy, tj. ja, Tż, jego dwaj koledzy, moja mama, mój brat, siostrzenica i Tża kuzynka. Tż powiedział, że musi ze mną pogadać i czy pójdę z nim do kuchni, ale wtedy wtrąciła się jego kuzynka, że ona musi mu coś tam oddać i on się tak zmieszał i powiedział w kuchni, że jednak później mi powie, no i weszliśmy do salonu, a on powiedział: "Czekaj, mam coś dla Ciebie", stanęłam i czekam, a on wyciąga pudełko z kieszeni, klęka i się pyta: "Katarzyno, Anno czy chciałabyś zostać moją żoną?". Oczywiście powiedziałam tak, popłakałam się, wyprzutulałam go, wycałowałam za wszystkie czasy, założył mi pierścionek i tak to było. Mama też płakała.
A tego samego dnia byłam z Tżem u jego babci i jak już wychodziliśmy, to on powiedział do mnie, że mam iść rozgrzać samochód, a on zaraz przyjdzie. No to poszłam i nic się nie domyśliłam. A on wtedy powiedział babci o tym, co planuje.
Miała przyjść jego mama i wszystko miało się odbyć przy niej, wcześniej. Ale ona nie przyszła i widziałam, że troszkę przykro mu było. Nic nie powiedział swoim rodzicom, brata swojego wcześniej zawoził na imprezę i mówi, że chciał powiedzieć, a ten jego brat (którego nie lubię, jak już kiedyś mówiłam) tylko gadał o tym, żeby z samochodu nie zapomnieć alkoholu...
W każdym razie wyszło pięknie. Jestem baaaardzo szczęśliwa. Czekałam na to bardzo, ale jednocześnie nie wierzyłam, że Tż to zrobi. A teraz czuję taki spokójjjjj, to jest taki błogi stan.

