|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 10 112
|
Dot.: jak to jest u Was z higiena? <sondzinka>
Myślę, że, z tym myciem, to, do pewnej granicy rzecz jasna (i jeśli się człowiek nie poci intensywnie czy cuś), chyba tylko kwestia przyzwyczajenia i nic poza tym. Nie raz się wracało na drugi dzień z imprezy w plenerku, że tak powiem, gdzie dobrem cenionym był kibelek, łazienka marzeniem, a jeśli wypadu się, hm, przeciągnąć (albo wcale) nie zaplanowało, to już w ogóle, że tak teges, masakra. I kto, poza jakimś Grenouillem , by mi wtedy, mijając mnie, udowodnił, że idę w tych samych ciuchach co dzień wcześniej, a mydełko staje się mglistym wspomnieniem. A na Woodstockach? Kto po koncercie, na stałym gazie myślał w środku nocy o kąpiółkach, wszystko rano przytomniało, i owszem, przepychać się z połową pokolenia pod prysznic śmigało, ale nie trzeba było śpiworków czy namiotów omijać szerokim łukiem (mało wiarygodne, alkohol i pogo ,, no, ale może to przez to, że to już na powietrzu... ). W ogóle to jak już jestem przy tym pogo, to muszę przyznać, że jakiś fuks, rzadko na koncertach trafiał mi się jakiś smrodorób, koło którego nie dałoby się dłużej pobyć, chyba więc reggae, metale czy pancurskie ;-) brudasy się jednak dosyć myją.
A jak np. ktoś się podmywa po każdym skorzystaniu z kibelka, to kto go wyczai, że tam, na dole ;-) minął się rano z prysznicem..?
__________________
Laska maga ma na czubku gałkę..! 
|