2016-01-13, 23:23
|
#1
|
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 8
|
wyłamane kosmyki u nasady włosów
Witajcie 
Wiem, ze jest milion wątków na temat zniszczonych, suchych i połamanych włosów, jednak uwierzcie mi nie spotkałyście się (raczej) z tym co dzieje się z moimi włosami.
Wiem, że długo niestety nie dałam rady inaczej tego ująć. Moje włosy, tak mi mówią , są cienkie jest ich dużo jednak są delikatne i cienkie. Z natury jestem szatynką. Od w zasadzie już gimnazjum (teraz 3 rok studiów) eksperymentowałam z kolorem włosów, głównie odcienie ciemnego brązu, czasem delikatnie jaśniejszy, czasem odcienie bordu. Nigdy nie mogłam zapuścić swoich włosów zawsze były delikatnie do ramion (wiecznie wykruszały się na środku i trzeba było równać).
W końcu nadszedł czas na metamorfozę - blond. Poszłam do "dobrej" fryjerki zaczęło się stopniowe rozjaśnianie wszystko okej fajnie, niestety to jednak zawsze nie był fajny jasny świetlisty blond tylko odcienie cimnego blondu. W końcu zażyczyłam sobie jeszcze o delikatne rozjaśnienie na calej długości - po tym moje włosy już nie wytrzymały. Wykruszyły się kompletnie, że z prawej strony miałam dłuższe z drugiej krótsze i trzeba było ścinać. Jednak pokochałam siebie w takim blondzie.
W końcu po ścięciu i malowaniu tylko odrostów już było lepiej - były delikatnie zniszczone jednak było okej (moje włosy zawsze się ładnie układały, były mimo wszystko miękkie i błyszczące . W pewnym momencie zauważyłam malutkie włoski u nasady głowy, pomyślałam, że tak jest szczególnie przy blondzie. Jednak taki sterczących włosków robiło się coraz więcej i więcej i w końcu z niedowierzaniem patrzyłam jak PASMA włosów sterczą mi na boki i to każdy RÓWNEJ (!!) długości (obdarty kurczak - tak nazwała mnie koleżanka i to było najlesze określenie tego co mam na głowie)czyli wykruszyły się od nasady jakimś cudem w praktycznie jednym miejscu. Przeszukałam cały internet nigdzie nie znalazłam podobnego przypadku. Rozumiem włosy się wykruszają na końcówkach i stopniowo delikatnie na całej długości ale żeby wykruszały się od samej nasady w ogromnych ilościach ? Przeżyłam to, włosy dalej układałam mimo takiej traumy dalej rozjaśniałam stwierdziłam, że fryzjerka w pewnym momencie przetrzymała mi rozjaśniacz i nie dały rady... .
Minął kolejny rok. Włosy już w miarę zrosły było lepiej przestały już tak się kruszyć u nasady, odzyskalam nadzieje na dlugie ladne blond wlosy. Jednak w penym momencie (wazne - zmienilam fryzjera) znowu zaczęłam dostrzegać male krotkie wloski u nasady i po prostu przerazilam sie. Od razu zmieniłam sposob mycia i czesania, wczesniej okropnie je szarpalam co mogło się przyczynić do takiego wykruszenia a raczej wyłamania. Włosy w zasadzie podczas mycia głaskałam a nie targałam, jak rozczesywałam grzebień głaciutko przechodził przez włosy - nie było możliwości żadnego szarpania i wyrywania włosów. Oznaczało to, że włosy akimś cudem musiały same odpaść (to tak jakby zamiast króciutkich włosków wykruszonych z konców, ja znajdowałam 6 centymetrowe wykruszone włosy) I tak o to stało się dokładnie to samo co wcześniej - pasma włosów u nasady sterczące wykruszone wszystkie takiej samej długości. Nie jestem w stanie nawet wyobrazić sobie co się dzieje z moimi włosami. Jakim cudem wykruszają się dokładnie w jednym miejscu u nasady i to w takich ilościach że tworzą mi tak jakby nowe warstwy włosów. Uprzedzając - to nie są nowe włoski nowe zdrowe, które po prostu tak mi wyrosły, nie na całej głowie mam tak wykruszone (głownie prawa strona gdzie zaczesuje mniej włosów). To est tak, akbym w jednym miejscu przetrzymała prostownicą a włosy po prostu odpadły. Fryzjerki mówiły, że jeszcze nie spotkały się z takim "dziwnym" przypadkiem zniszczenia włosów... co najlepsze są dalej mięciutkie i błyszczące oczywiście koncówki słabe jednak całe włosy są w nie tak tragicznej kondycji.
Proszę o zbędne pisanie o zaprzestaniu farbowania włosów - doskonale o tym wiem. I o to, że to wina rozjaśniania. To także też zauważyłam. Jeśli, którakolwiek z was jest w stanie wytłumaczyć mi jakim cudem włosy tak wykruszyły się dosłownie w jednym miejscu byłabym wdzięczna. Znowu przetrzymała już inna fryzjerka? Rozpoczęcie antykoncepcji (coś takiego tez usłyszałam).Innego wytłumaczenia nie potrafie wymyśleć.
Ja po prostu nie jestem w stanie tego zrozumieć.
Będe bardzo wdzięczna za jakiekolwiek wytłumaczenia i możliwe przyczyny tego "czegoś" co sprawia, że coraz bardziej się przybliżam do pożegnania z blondem - dla świętego spokoju
Edytowane przez Em161
Czas edycji: 2016-01-13 o 23:27
|
|
|