Dot.: Mój piesek umarł, pomocy...
Współczuję i łączę się w bólu. Moja psinka odeszła tydzień temu, straciłam przyjaciela, który był ze mną większość mojego życia
Ja miałam gdzie ją pochować, choć z tego co się zorientowałam po fakcie to nie legalne. Nie ulżyło to mojemu cierpieniu po stracie, a miewam wyrzuty sumienia w innej sprawie. Żałuję, że wzięłam urlop tylko na 2 ostatnie dni jej życia, choć nie spodziewałam się, że odejdzie tak szybko i była z innymi domownikami. Myślę, że zawsze czegoś się żałuje, że się zrobiło lub nie zrobiło.. Chyba tak po prostu wygląda żałoba 
Dla "pocieszenia" napisze Ci, że jeśli nie miałaś gdzie pochować psa to wybrałaś najlepszą opcję. "Pogrzeb" mojej psiny trwał kilka godzin, mąż z ojcem na zmianę kuli kilofem w ziemi, kopali, na końcu zapaliliśmy ognisko by ziemia troszkę odmarzła... Naprawdę jeśli chciałaś pochować swojego psa np w lesie nie było to możliwe.. Zważając na to, że nie jest to legalne i trzeba by działać wtedy szybko i tak by nikt was nie przyłapał...
Kochałaś psa, dałaś mu szczęśliwe, godne życie to najważniejsze.
Trzymaj się!
__________________
Raz królewna złotowłosa
cudny miała sen,
że splatała złote włosy,
złociste jak len.
I przyszedł do niej grajek,
na skrzypcach zaczął grać
i mówi: Pójdź, królewno
konwalie ze mną rwać.
Pójdź, pójdź...
|