Dzięki za odpowiedzi
Już odpowiadam: po 3 miesiącach próbnych dostałam umowę na czas nieokreślony, zarabiam 1900 netto w dużym mieście, stanowisko "asystent księgowej" - właśnie to mnie najbardziej mierzi - przeglądam oferty pracy i opisy stanowisk i mam wrażenie, że to, co robię obecnie odpowiada opisom stanowiska "samodzielna księgowa", wykracza nawet poza "młodsza księgowa" i jest nieadekwatne do tego, co mam zapisane w umowie i co do zarobków. I jeszcze dodatkowo jestem osobą "przynieś, podaj, pozamiataj" - takie rzeczy jak np. wyniesienie śmieci czy pozmywanie po herbatce z klientami ogarniam ja. Z tego co się orientuję asystenci raczej nie są odpowiedzialni za jakąś spółkę od a do z, nie wyliczają jej podatków i nie sporządzają samodzielnie deklaracji vat, deklaracji zusowskich, listy płac itd. Zajmują się np. weryfikacją dokumentów pod względem formalnym i rachunkowym, księgują tylko np. zakupy czy delegacje krajowe w jakiejś spółce, zajmują się mikroprzedsiębiorstwami i wspierają resztę zespołu. Nie chodzi o to, że ja nie chcę się uczyć, tylko o to, że chcę jakoś stopniowo wsiąkać w tą księgowość, zdobywać wiedzę, a nie na zasadzie - masz tu dużą spółkę, odpowiadaj za nią od a do z.
I z szefem już poruszałam ten temat - jestem osobą, która raczej walczy o swoje, powiedziałam, że to mnie przerasta i że nie chcę narobić bigosu poprzez swoją niewiedzę - usłyszałam, że ma świadomość tego, że rzucił mnie na głęboką wodę, ale że dzięki temu się nauczę i że takie jest życie

Klient żalił się, że nie wie czy podołam, bo jestem strasznie młoda i bez doświadczenia, kilka wpadek mi się zdarzyło, szef podobno mu powiedział, że spokojnie dam radę i żeby dał mi szansę - mi z kolei przykazał za wszelką cenę udowodnić temu klientowi, że poradzę sobie ze wszystkim i że mam przed klientem udawać wszechwiedzącą.
Przed szefem nie próbuję udawać alfy i omegi - mówię wprost, gdy czegoś nie wiem, proszę o pomoc, on twierdzi zazwyczaj, że "powinnam to już wiedzieć po takim czasie pracy", przyznaję się gdy dojdę do wniosku, że popełniłam błąd, co go irytuje.
Uważam się za osobę pracowitą, sumienną, lojalną i uczciwą - przez te 3 miesiące próbne starałam się jak najlepiej wykonywać powierzone zadania, może starałam się za bardzo, że dowalił mi aż tyle po tym okresie próbnym - tak twierdzi mój TŻ.
A co do księgowych, które odeszły - podobno poszło głównie o kasę, a także o to, że czuły się niedoceniane i było jakichś kilka innych zatargów z szefem, choć wszyscy udawali, że się lubią.