[Aredhel125]

Od ponad 3 miesięcy biorę tabletki antykonepcyjne z polecenia ginekologa, endokrynologa i dermatologa. Zrobiłam szereg badań i wyszło, że mam androstendion i DHeA podwyższone, ale nie wiadomo dlaczego, podobno taki organizm. Jednak cały czas zastanawiam nad tabletkami anty. Niby zakrzepicy nie mam (robiłam badania krwi i USGDopplera), ale od zawsze mam żyły na wierzchu, z wiekiem mi pęka coraz więcej naczynek, żyły stają się bardziej widoczne i mam wrażenie, że przy tych tabletkach jest jeszcze gorzej. Niby nic tragicznego na razie się nie dzieje, ale jak na kilka dni przestanę brać Cyclo3Fort (lekarz polecił na krążenie) to żyły zaczynają mnie boleć. Oczy wyschły mi na wiór, okulista rozkłada ręce, cały czas pieką, są czerwone i stany zapalne się robią. Podejrzewam, że to też od tabletek.
Z drugiej strony nie mam jak obniżyć hormonów męskich, coraz więcej włosów mi wyrasta na brzuchu, klatce piersiowej, brodzie, plecach, trądzik cały czas. Nie wiem już co ja mam robić z tym wszystkim?
Endokrynolog powiedział, ze jeszcze oprócz tego sterydy, ale to ciężki kaliber i stosuje się głównie przy chorobach nadnerczy a mi to wykluczyli.
Gdzie ja mam się zwrócić po pomoc z tej sytuacji? Na usuwanie włosów laserem mnie nie stać, na trądzik już nic nie pomaga, a przy moich chorych oczach Izotek jest wykluczony.
Cały czas kontroluję d-dimer i wychodzi bardzo niski, niestety jednak na nogach widać coraz więcej żył. Bez tabletek też się to pojawiało odkąd pamiętam, z czasem się zwiększa i tak mam od wieku nastoletniego ale teraz przy tych tabletkach zaczynam się bać. Jeszcze te oczy, strasznie pieką.
Nie jestem do końca pewna jak tabletki anty wpłyną dalej na mój organizm, trzymam rękę na pulsie, ale nie wiem jak sobie bez nich poradzić z hormonami. Brałam tabletki ziołowe i nie pomagało.

Dodam tylko, ze moja mama ma żylaki po ciąży, brała tabletki anty (II generaci, Rigevidon) jako hormonalna terapia zastępcza przez 5 lat i nic jej się nie pogarszało, nic nie bolało, nie miała skutków ubocznych.