BAN stały
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 174
|
Dot.: Zazdrosnik do naprawy
Cytat:
Napisane przez mary_poppins
Też się nad tym zastanawiam - mąż Cię przeprasza, stara się po wszystkim udobruchać, ale czy on WIDZI w czym problem? Czy on ROZUMIE, że normalny człowiek nie zachowuje się w ten sposób, nie ma takich obaw jak on?
Jeśli tak, to długa i skuteczna terapia (nie "no byłem u tego terapeuty ale mi się nie spodobał") albo wypad. Jeśli nie widzi, to wypad.
Podejrzewam, że poza swoją naturalną (albo nienaturalną, ale zakorzenioną) potrzebą kontroli, mąż ma też ciśnienie ze strony rodziny. Nie możecie się wyprowadzić na swoje?
|
Jesli pytasz o moje zdanie, uwazam, ze on sam tego nie widzi.
Za to sie uczy - wie, jakie sytuacje dzialaja na mnie jak plachta na byka, wie, co oczekuje uslyszec, odwali swoje i ma swiety spokoj. Nauczyl sie mowic spokojnie, juz nie w formie awantury (ta sytuacja z szalikiem miala miejsce 2 lata temu). Na spokojnie mowi mi, co i dlaczego mu sie nie podoba i w ramach rewanzu oczekuje ode mnie tez kompromisu, czyli mowiac wprost odejscia od mojego pomyslu, czy to w kwestii stroju czy wyjscia gdzies. I w razie czego to ja wychodze na wariatke i zlosliwa potwore, bo on tutaj poskromil swoja furiacka nature, robi krok w strone kompromisu, a ja nadal sie upieram. Tak mniej wiecej wygladaja nasze starcia teraz. Nie jest glupi i wie, ze roztrzaskujac talerz nad moja glowa daje mi gotowy argument do reki.
Cytat:
Napisane przez _Matilde_
Wiedziałaś przed ślubem o jego poglądach nt roli żony? Odpowiadało Ci to wtedy czy nie zdawałaś sobie sprawy czym się skończy?
|
Wiedzialam i to moze byl moj blad. Wydawalo mi sie wtedy, ze facet ktory mi mowi, ze zapewni mi wszystko czego potrzebuje, nic mi nie zabraknie i nie bede musiala pracowac to ideal. Raj. Bylam zachwycona. Zadnego wstawania rano, zadnego uzerania sie z upierdliwym szefem. Tylko, ze po mniej wiecej 3 miesiacach mojego raju okazalo sie, ze mam za duzo energii, zeby siedziec w czterech scianach. Tesciowa zaoferowala mi prace w charytatywnej organizacji, w ktorej ona sie udziela, pomysl byl fajny, ale problem w tym, ze nie moglam tam zostac na dluzej.
Cytat:
Napisane przez unicofresco
Dokladnie. Chyba trzeba uszanowac to, ze dziewczyna nie prosi o rade jak sie rozwiesc czy jak dac mezowi kopniaka w dupe. Pisze, ze kochaja sie strasznie, dopasowali sie idealnie w przeroznych aspektach i NIE MYSLI o rozstaniu czy rozwodzie. Po prostu prosi o rade jak poradzic sobie z zazdroscia mezaâŚ
To z kolei nie bedzie chyba takie proste...
To co piszesz jest ewidentnym sygnalem, ze zazdrosnika trzeba doprowadzic do porzadku, a wasz zwiazek przeanalizowac. Najbardziej martwi fakt, ze zaczyna Cie ograniczac do tego stopnia, ze nie mozesz normalnie funkcjonowac... no i ta agresja, pyskowki na ulicy, podobne zachowanie w stosunku do bliskich⌠to juz nie jest ânormalnaâ zazdrosc, tylko chorobliwe zachowanie, ktore chyba trzeba leczyc (nie wiem... psycholog, terapia, psychiatra). Musicie zaczac dzialac, zeby to sie nie przeobrazilo w cos gorszego.
Ale co TY mozesz zrobic?
Mysle, ze moge Ci cos poradzic, bo sama jestem w zwiazku, gdzie zazdrosc (i z mojej i z jego strony) jest niestety motywem przewodnim. Nie jest tak chorobliwa, ale jednak jest obecna. Na dodatek, tak jak u was, dziela nas roznice kulturowe. Zauwazylam, ze takie "mieszane" pary czesto sie borykaja z problemem zazdrosci.
Po pierwsze, pod zadnym pretekstem nie powinnas mu dluzej pozwalac na takie zachowania. Fakt, ze na poczatku zwiazku jego zazdrosc Ci schlebiala i ja bagatelizowalas to bylo dla niego zielone swiatlo. Teraz musi zrozumiec, ze problem lezy po jego stronie i ze niszczy wasz zwiazek.
Moze warto byloby dotrzec do zrodla jego zachowania? Dlaczego jest tak bardzo zazdrosny? Zawsze tak bylo? Od czegos sie zaczelo?
|
Wiem, ze teraz jest taka tendencja, ze jak buty sie zepsuja to sie je bez sentymentu wyrzuca. Niestety jestem z tych tradycyjnych, wolalabym je naprawic. I to samo ze zwiazkami.
Od 2 dni siedze i analizuje krok po kroku. Maz jest porywczy, wybuchowy i ma rozbudowane poczucie wlasnosci. Jezeli ktos powie cos nie tak do mnie, moze to byc nawet ekspedientka w sklepie, ma problem. Nie mowie, ze powybija jej zeby, ale cos powie, nie zignoruje. Jezeli ktos sie w taki sam sposob odniesie do jego siostry czy matki, tez ma problem.
Z drugiej strony ja mam pewna (podobno) wade - nie slucham. Powiedzialy mi to dwie niezalezne osoby, wiec chyba cos w tym jest. Ktos mi cos mowi, radzi, cokolwiek, ja i tak zrobie po swojemu. Nawet wczoraj mialam taka sytuacje, mama wyslala mi przepis na cos, krok po kroku jak to zrobic, ja zrobilam proporcje po swojemu i nie wyszlo. I mama sie pyta dlaczego? dlaczego nie zrobilam jak ona napisala, przeciez ona to robila i wie jak ma byc, zeby wyszlo? Nie jestem nawet w stanie odpowiedziec, myslalam, ze wiem lepiej. Albo sama sprawdze, nie wyjdzie i teraz wiem juz na pewno. Maz wiele razy mi to wytykal, zadaje pytanie, ja mowie cos na odczepnego i potem robie po swojemu. Absolutnie nie zdaje sobie sprawy, ale to jest ponoc klasyk w moim wydaniu. Wiec mnie sprawdza.
Kiedys mocno imprezowalam, on zreszta tez swiety nie byl. Wiedzac, ze on jest gdzies tam obok, zawsze mnie do domu chociazby na plecach zaniesie, moglam zaszalec tak jakby nie bylo jutra. Czlowiek jak ma swiadomosc, ze jakos bedzie musial sie ogarnac, zalatwic transport do domu po imprezie, zachowuje sie inaczej. Kiedy on albo jego brat byli w poblizu, pozbywalam sie wszelkich hamulcow. Nigdy nie mialam co prawda po alkoholu ciagot do innych mezczyzn, ale potrafilam isc w nocy sama lasem, bo szybciej itd. W pierwszym roku bycia razem bardzo zarlismy sie o te imprezy. Jeszcze nie mieszkalismy razem, a ja mialam manie chodzenia do domu sama po imprezie, lasem, po poboczu, w jakis totalnie odludnych rejonach. Tlukl mi do glowy, ale oczywiscie co ja? Nie sluchalam. Mowil, ze jakby sam jakby spotkal samotna tak atrakcyjna dziewczyne idaca sama poboczem zrobilby wszystko, zeby ja do domu ze soba zabrac. A inni faceci mogliby zrobic jeszcze wiecej.
Teraz wiem, ze to bylo mega nieodpowiedzialne i cud, ze nic mi sie nigdy nie stalo. Zmienilam sie, nie imprezuje juz tak bardzo. Ale w nim to jakos zostalo. Np. przez cala moja ciaze ZA KAZDYM RAZEM kiedy szlismy na jakies party sprawdzal co ja pije. Bo moze mi sie pomylic, ktos mi moze cos podac albo ja sobie pomysle, ze jeden drink to nic takiego. Na glowie stawal, zeby sprawdzic. Ze niby mu sie szklanki pomylily itd. Cuda i cyrki. Dla mnie to bylo obrazliwe, bo rzecza oczywista jest, ze bedac w ciazy nigdy bym alkoholu nie tknela, zazwyczaj mialam wode z mieta albo cytryna. Raz mnie wyprowadzil tym z rownowagi tak, ze bedac na przyjeciu w ogrodzie wylalam cala zawartosc kieliszka za siebie, na ziemie zamiast mu dac do testu. Awantura.
Wiem, ze glupio kiedys postepowalam ,ale od tego czasu zmienilam sie o 180 stopni. Co do ubioru, oczywiscie mozna wypracowac kompromis. Nie musze wybrac najkrotszej sukienki w sklepie, wybiore te o 2-3cm dluzsza itd. Mi to az takiej roznicy nie robi, a jak jemu ma puls do stanu przedzawalowego skoczyc, to niech juz bedzie. Mam kilka takich kreacji, ktore on nazywa strojami kapielowymi, ubieram je rzadziej. Inna sprawa, zeby nie przeginac w druga strone - ostatnio sie dowiedzialam, ze wygladam tak pieknie bez makijazu, ze wlasciwie jest mi zbedny. Kocham makeup na tyle, ze nie podlega to zadnej negocjacji, ale w ogole to tlumaczenie, ze przeciez on wie jak wygladam ladnie w makijazu i to najwazniejsze, a inni wiedziec nie musza, bo chyba przeciez nie zalezy mi, zeby IM zaimponowac?
|