Ale oprócz dojazdów mamy teściów na parterze domu

Choć na dojazdy małż nie narzeka, bo do pracy dojeżdża w 10 min
Co do chusty - ja kupiłam używaną. Mąż mi smęcił, że to fanaberia itd, długo się przez niego wahałam i kupiłam dopiero, gdy córa miała 2 miesiące. Nosiłam ją tak często na spacery tak długo, jak długo dawałam radę nosić ją z przodu, niestety nie jestem w stanie zarzucić dziecka na plecy

I faktycznie cenowo bardzo mi się to opłacało, bo chusta w idealnej kondycji a za mniej niż połowę sklepowej ceny. Tyle, że wylicytowałam L, podczas, gdy mi spokojnie wystarczyłoby M. Ale zrobiłam od razu ciach-ciach nożyczkami i rozwiązałam tą kwestię
Ponadto używane podobno mają tą zaletę, że materiał jest już "złamany" i łatwiej się go wiąże.
---------- Dopisano o 22:44 ---------- Poprzedni post napisano o 22:35 ----------
Moja córka zaczęła wreszcie odzywać się zdaniami, a nie pojedynczymi słowami.
Mówię do niej dziś:
- Hania, Ty masz obsesję! (dodam, że nie wie, co to znaczy, bo po raz pierwszy to słowo usłyszała, ale cały ranek chodziła za nami, żeby jej bajkę włączyć)
- Nie, nie mam obsiesi. - tym swoim dziecięcym głosikiem, mówię Wam
Potem mówię do niej przy innej sytuacji:
- Słyszę Cię. Mama nie jest głucha.
- Mama gucha jest - i w śmiech. I za chwilę:
- Gucha, gucha.
- Nie jestem głucha.
- Mama gucha jest - i tak w kółko.
I jeszcze wieczorem:
- Masz już grzecznie leżeć i za chwilę zasnąć.
Zamyka oczy, aż cała buzia się marszczy i oddycha przez otwartą buzię tak głośno, że aż pochrapuje tak "śpi".
Uwielbiam ten etap, w którym teraz jest
