W zasadzie od czasu nastoletniego jedyny sposob w jaki myslalam o posiadaniu dzieci to byla adopcja, ale z czasem stwierdzilam ze to sport dla ekstremalnie chcacych i wytrzymalych, po prostu duzo trudniejszy niz zwykle posiadanie dziecka. Potem przez cale lata bylam skupiona na pracy, awansach, ksztalceniu, a jakos owczesni partnerzy nie do konca "rokowali" ze tak powiem, przez co nie natchnelo mnie do checi rozmnazania. Moze raz mialam w okolicy 30ki takie drgnienie instynktu, ze przez chwile pojawila sie mysl, ale szybko jakos sie rozwialo i nie wrocilo. Nie bylo okolicznosci ani przestrzeni na to.
No i teraz finalnie jestem z moim partnerem, ktorego znam ponad 10 lat (ale tyle nie jestesmy razem

), ktory jest bardzo rodzinny, osiagnelam w zyciu sporo, juz mnie nie kusza awanse i siedzenie w pracy i po prostu dojrzalam do mysli o rodzinie

a ze mam swoje lata to wiem ze to juz pozny dzwonek i ze nie ma co czekac. Dalej mam rozne watpliwosci, wiem ze bedzie trudno pewnie na poczatku, bo jestem do wielu rzeczy przyzwyczajona, ale chyba dopiero teraz mysle ze mam szanse byc swiadomym rodzicem. Oby
Dlatego rozumiem dziewczyny, ktore nie chca dzieci, nie mysla o nich, to wg mnie jest calkiem naturalne, tak samo jak chec posiadania dzieci przez inne. Ludzie sa rozni, a zycie i okolicznosci tez sie zmieniaja
