Hej Dziewczyny

Jestem dziś tak zła i rozgoryczona, odechciewa mi się wesele i ślubu, każdy coś musi wtrącić, ze to nie takie, tamto srakie i najchętniej gdzieś bym wyjechała.
TŻ poprosił swoje dwie siostry, żeby wzięły mamę na zakupy i wybrały jej sukienkę, obie wypięły dupy, bo nie chciało im się jechać i wstydzić w sklepach (bo ich mama strasznie grymasi, ubrała by się jak nastolatka w jakąś tunikę najlepiej, no i wszystko jest za drogie).
Wkurzyłam się, ale pojechaliśmy z TŻ i z nią wczoraj, w pierwszym sklepie wypaliła, że jest za drogo, w drugim, że brzydkie. KOSZMAR. Weszła do Mohito i spodobała jej się oczoje**a tunika z zamkami! Chwała Panu, że nie było jej rozmiaru.
Przyjechaliśmy więc z niczym i teraz córki są najlepszymi córkami świata, są wspaniałe i wezmą mamę na zakupy i one jej coś znajdą. Matka się cieszy, bo ma dobre córeczki

A my, że pojechaliśmy i nic nie znaleźliśmy, to jesteśmy źli!
I siostry TŻ mówią, że wzięliśmy ją do złych sklepów, bo sukienka za 300 zł, to jednak za dużo. I że ona na pewno się przy nas wstydziła, a przy nich nie będzie. No kurrrrrr-de, to nie wiedziały wcześniej, że przy nas może się krępować, a przy córeczkach nie?
I jeszcze nabuntowały matkę przed wyjazdem "pamiętaj, że masz kupić sobie taką i taką sukienkę, nie inną".
Ale to są dwie france, które zrobiły to specjalnie, żeby wyjść na bohaterki. Żadna z nich nie zapytała czy w czymś nam pomóc, mają totalnie to w dupie, pierwsze są tylko do dyrygowania.
Nie chcę już tego ślubu i w ogóle
