Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2016-03-01, 08:24   #154
rembertowa
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 3 392
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Jak miałam sobie na to nie pozwolić? Jestem szczerze ciekawa odpowiedzi, już któraś osoba z kolei twierdzi, że nie powinnam sobie na to pozwolić, że powinnam się postawić. Moje stawianie się i próby dyskusji kończyły się tylko jego fochami i chodzeniem spać do drugiego pokoju lub tekstem "jak ci się nie podoba, to wracaj do Polski", ewentualnie wypominaniem, ile to on dla mnie robi i że powinnam być wdzięczna. I jak tu sobie nie pozwolić? Mi się już pomysły skończyły.
po pierwsze, nie brać ślubu z pierwszym lepszym, który się☠oświadczył i zapewnił, że będzie utrzymywać. Po drugie, nie wyjeżdżać do kraju, którego języka się nie zna, a nie ma się kwalifikacji wystarczających do znalezienia pracy pomimo owego braku. Po drugie b, nauczyć się przed wyjazdem francuskiego. Po trzecie, po pierwszych oznakach, że pan mąż traktuje Cię jak dziecko, jasno postawić granice. Co zapewne wiązałoby się z po czwarte, czyli wyjazdem do Polski i szybkim rozwodem.

I widzisz. To nie jest rocket science, to się dorosłość nazywa. To się nazywa rozpoznanie swoich potrzeb, rozpoznanie swoich granic i umiejętność ich stawiania. Ty granic nie stawiasz, czasem próbujesz, mniej więcej tak udolnie jak dwulatek, który wyjąc w sklepie jak strażacka syrena rzuca się na podłogę w alejce ze słodyczami. Próby te są pacyfikowane z łatwością, z jaką rodzice dwulatka z tej podłogi zgarniają. Mówisz panu mężowi, że chcesz wspólne konto. Pan mąż strzela focha i idzie spać na kanapę. Mówisz więc panu mężowi, że chcesz wspólne konto. Pan mąż mówi Ci, że jak Ci się nie podoba, to won. Mówisz panu mężowi, że chcesz wspólne konto, ale możesz też chcieć rozwodu z takich to a takich przyczyn, z takimi i takimi konsekwencjami dla niego, a wszystko to wyjaśni mu Twój prawnik. I tak dalej, w koło Macieju.

Ty z nim nie umiesz rozmawiać. Jak Ty chcesz cokolwiek naprawiać, skoro leży u Ciebie, w zupełności i dokładnie, komunikacja? I a'propos rozmawiania, uderzyło mnie w Twoich ostatnich wypowiedziach takie coś:
Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
I to jest moim zdaniem normalne i tego też oczekiwałam od mojego męża po tym, jak stwierdził, że utrzyma rodzinę i że mój brak pracy mu nie przeszkadza. Mógł powiedzieć, że nie, nie jest w stanie tego zrobić, nie może mi niczego obiecać i wtedy ja spakowałabym walizkę i wróciła do Polski przed ślubem.
- bo z tego czegoś wynika, że cała przedślubna wielka miłość ograniczała się do obietnicy zapewnienia utrzymania. No to Cię utrzymuje, na takim poziomie, na jakim uważa za stosowne. Ty go widzisz w roli bankomatu, on ma Ciebie za klacz rozpłodową - ale na tym, dokładnie na tym, polega model małżeństwa, w którym decyduje gotowość do utrzymywania niepracującej żony. A ponieważ zasoby zależą od jednej ze stron, to i często się zdarza, że strona owa bierze sobie władzę, skądinąd wpisaną w tego rodzaju układ, który nie jest układem partnerskim. Nie jest. Po prostu nie jest. Sytuacja, w której jedna ze stron jest w pełni odpowiedzialna za drugą nie jest relacją partnerską. I nie mówię tu o sytuacjach w rodzaju przejściowego bezrobocia albo konieczności porzucenia pracy zawodowej przez jedno z partnerów. Mówimy tu o małżeństwie, w które od początku wpisane jest wymaganie, by mąż żonę utrzymywał, niezależnie od wszystkiego.

A przecież drugą jego zaletą (pleplanie o tym, jak to się starał, był miły i kochany odsunę na bok jako nieistotne) było to, że się szybko oświadczył:
Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Przed ślubem nie było tego tak widać, wiedziałam, że zależy mu na rodzinie, poważnym związku i bardzo mi się to podobało, myślałam "wreszcie normalny facet, który nie czeka z oświadczynami przez 10 lat, który chce prawdziwego związku". Jak już pisałam, ja też chcę mieć dziecko i zawsze dążyłam do czegoś poważnego, nie interesowały mnie związki na chwilę, tyle, że staram się myśleć rozsądnie i uważam, że na dziecko trzeba mieć warunki.
- znaczy, mąż musi być, bez rychłej perspektywy ustawienia się przed ołtarzem, związek nie jest poważny, ślub wziąć trzeba nie z tym, który się do tego nadaje, tylko z tym, który się szybko oświadczy. Czekanie z takimi decyzjami jest dla słabych, po co poznawać się, sprawdzić, czy komuś z drugim człowiekiem po drodze, po co w ogóle te wszystkie głupoty, jak poważny związek czyni ślub. No to masz swój poważny związek z normalnym facetem.

Ten Twój mąż zachowuje się absolutnie fatalnie i nie ma dla niego usprawiedliwienia (choć w sumie trochę korci mnie, żeby zapytać, na co on się z Tobą umawiał, bo mogłybyśmy się dowiedzieć ciekawych rzeczy). Ale to nie znaczy, że Ty zachowujesz się jakoś lepiej.

Zabawne, że na początku sytuację z deklaracją utrzymywania przedstawiłaś w jakby innym tonie:
Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Jeszcze przed ślubem rozmawialiśmy o tym, że co będzie, jeśli nie znajdę nigdy pracy, że może powinnam wracać do Polski itp...Mąż stwierdził wtedy, że dla niego to bez znaczenia, że chce tylko być ze mną, że on nas oboje utrzyma i że w ogóle mu to nie przeszkadza. Tak samo zapewnił moich zmartwionych sytuacją rodziców.
- zapomniałaś nadmienić, że gdyby był tylko nieco mniej ochoczy, to byś spakowała się i wróciła do tatusia i mamusi.

Co zresztą stawia w innym świetle to dramatyczne pytanie:
Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Teraz się zastanowiłam, co byłoby, gdybym nie mogła mieć dziecka? Zostawiłby mnie jako bezużyteczną babę?
- tego, czy by Cię zostawił, nie wiemy. Wiemy natomiast, że gdyby nie zadeklarował pełnej gotowości do zostania bankomatem, to Ty zostawiłabyś jego.

Wiesz co? Jakoś Ci nie współczuję. Ot, przyszłaś pomarudzić, bo uwiera Cię to, co w końcu uwiera każdą Betty Draper; ten aspekt jakoś Ci najwyraźniej umknął, kiedy wybierałaś model życia. W tym zakresie bardzo polecam "Mad Men", to bardzo pouczający serial jest. Poradziłabym Ci, żebyś dorosła, bo nawet jeśli teraz się rozwiedziesz (co chyba jest jedynym wyjściem), to i tak zaraz wpakujesz się w kolejny "poważny" związek.
rembertowa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując