[scaletta]

Magia my nigdy nie mieliśmy propozycji splenektomii, ale też ja w pewnym momencie odpuściłam chodzenie po lekarzach (zwłaszcza jak trafiliśmy do pani hematolog, która jest wielką naganiaczką do szczepień i wyśmiała wszystko co dotychczas syn miał).
Mój syn zachorował jak miał 1,5 roku (po szczepieniu!) i wtedy rzeczywiście często lądował w szpitalu - co dwa, trzy miesiąca. Po immunoglobulinach ładnie płytki szły w górę. Potem nauczyliśmy się bacznie obserwować i nie jechaliśmy od razu do szpitala. Płytki głównie spadały mu przy infekcjach - więc głównie inhalacje i krytyczny moment przeczekiwaliśmy w domu.
Teraz ma prawie 10 lat. Dużo zaufaliśmy swojej intuicji. Lekarz zalecał nam, że syn może tylko "grać w szachy i brydża" i uczyć się indywidualnie w domu - wszystkie inne aktywności odpadają. Nie posłuchałam. Chodzi do szkoły, uprawia sporty - piłka, siatkówka, pływanie (z wielkim drżeniem zapisałam go na jego ukochaną piłkę nożną), jeździ na obozy - i jest dobrze. Nie szczepię go na nic. Dawno nie miał już potężnego spadku płytek. Mało kiedy choruje (jeśli już to katar, kaszel).
Tak jest u nas. Każdy przypadek jest jednak indywidualny. Moim zdaniem masz prawo nie zgadzać się na wycięcie śledziony. Może lepiej dać jeszcze szansę organizmowi, 1,5 roku choroby to mało moim zdaniem, żeby organizm miał szansę sam zareagować. Wyciąć zawsze zdążysz.
A jak ląduje w szpitalu to jaki ma zazwyczaj poziom płytek?
Ja widzę, że im mój syn jest starszy to okresy remisji choroby się wydłużają. Da się z tym żyć
w razie czego podaję Ci mojego maila agnetta24@wp.pl