[halucynogenna]

Moim problemem są suche partie na twarzy.
Odkąd pamiętam jakiego bym nie używała podkładu, to każdy wygląda brzydko na mojej twarzy- widać jakieś suche partie, łuszczy się, wchodzi w załamania zmarszczek, z bliska wygląda jakbym miała tone tapety, mimo, że nakładam mało fluidu.
Moja cera nie jest typowo sucha, bo mam tendencje do błyszczenia po jakimś czasie w strefie T, oraz sporo wągrów. Wypryski mam rzadko (chyba, że @). Czytałam, że może to być cera odwodniona.
Pije dużo wody, przerzuciłam się na apteczne kremy i delikatną pielęgnacje i żadnych zmian...
Używam serii dla cery wrażliwej i atopowej z pharmaceris (krem na dzień, na noc, krem pod oczy), raz na tydzień delikatny peeling enzymatyczny dla suchej skóry. Wcześniej miałam kremy z avene również dla skóry odwodnionej. Teraz w okresie zimy, najlepiej sprawdzała mi się maść z apteki retimax za kilka złote i tylko ona radziła sobie w miarę z odżywieniem skóry...
Problem jest nawet w okolicami oczu, bo malując się używając cieni widać suche miejsca, nawet trudno pomalować mi się eyelinerem.

Nie mam pojęcia co robić, nawet kupując drogie kremy nie widzę różnicy. Kiedyś próbowałam włączyć do pielęgnacji olejki i sera, ale strasznie zapchały mi twarz, pojawiały się ropne gule, więc to nie dla mnie. Czy jakieś konkretne maski by pomogły? Jakaś inna pielęgnacja? Jeżeli to istotne dodam, że na ciele również moja skóra jest sucha.