Dot.: Bezdzietne z wyboru / nie chcę mieć dzieci cz. IV
Ja posiadam pewną wrażliwość jeżeli chodzi o dzieci innych osób - znajomych, rodziny itp. Mogę posiedzieć chwilę z dzieckiem, pobawić się i zająć nim tak by się nie nudziło, jednak na dłuższą metę byłaby to dla mnie katorga. Moja mama ma takie powiedzenie, że dziecko jest słodkie, ale tylko na 5 minut. Chwile potrzymać na rękach, a jak jest większe to pobawić się - ale żeby tak cały czas z nim przebywać, 24h/dobę... Oj, raczej marnie to widzę w moim wypadku. Teraz jak jeżdżę do rodziny mam kuzynów 11 lat, chwilę z nimi porozmawiam, zapytam co w szkole ale zwykle na tym się kończy. Nie rozumiem tej potrzeby, instynktu macierzyńskiego. Każde dziecko jest dla mnie w większym lub mniejszym stopniu obojętne, nie potrafiłabym przebywać z nim cały czas i poświęcać mu 100% swojej uwagi, bo to byłaby udręka. A biologia pod tym względem jest zabójcza, bo ciało podpowiada co innego, a rozum wie swoje.
__________________
"Cel to marzenie z datą realizacji."
|