strata najbliższej przyjaciółki
Odkąd pamiętam zawsze chciałam mieć przyjaciółkę, z którą robiłabym wszystko, w przyszłości zamieszkałabym z nią i do niedawna taką miałam. Nie jestem lesbijką, chciałam mieć po prostu kogoś bliskiego. Myślałam, że zawsze będziemy się przyjaźnić, do czasu aż znalazła faceta. On wszystko zniszczył i zabrał mi najbliższą osobę. Mam 25 lat, jestem już po studiach i myślę, że teraz będzie już ciężko znaleźć taką przyjaciółkę, bo większość znalazła facetów i mało jest kobiet, które chciałyby żyć w taki sposób jak ja. Planowałyśmy, że kiedyś wspólnie zamieszkamy w małym domku jednorodzinnym, będziemy wspólnie chodzić na siłownię, wyjeżdżać na weekendy i wakacje. Mój świat się zawalił, nagle runęło całe moje wyobrażenie na przyszłość. Nawet nie chcę się jej o to wprost zapytać, ale dlaczego tak jest, że kobiety zawsze ciągną do związków? Boli mnie to, że zostałam sama i nie mam już nikogo bliskiego. Ale jak sobie to przemyślę to sama nie wiem co sobie wyobrażałam, chyba naoglądałam się za dużo amerykańskich teledysków, bo w rzeczywistości coś takiego może byłoby fajne do 30 r.ż, a potem jako 40 latki nie chodziłybyśmy już przed pracą na poranny jogging, a jako 60 latki wspólnie do kościoła na różaniec. Tylko że boję się wizji samotnego życia, a innego planu nigdy nie dopuszczałam. Jak sobie radzić z tą stratą? Czy coś takiego naprawdę nie miało racji bytu?
|