Witam.
Tak ostatnio sobie siedze i stwierdzam, ze nawet za dobrze nie mam z kim pogadac. Blog to tez nie rozwiazanie, bo ja chyba potrzebuje opinii a nie tylko przelewu moich mysli na "papier". Opinii takich calkowicie subiektywnych, takich opinii, ktorych moge sie spodziewac z Waszej storny.
A wiec. Mam problem.
Ostatnio mam poczucie, ze jestem taka jakas ponad to wszystko, nie na miejscu, ciagle mi czegos brakuje, na poczaku mam do czegos zapal, potem do tego daze jak juz to osiagam to po niedlugim czasie juz zapomianm jak o to walczylam i juz mi to nieodpowiada

Przez taki tok myslenia jestem ciagle nieszczesliwa, ciagle cos jest nie tak... Ostatnio to juz nawet mniej sie usmiecham, pewnie to przez to, ze jestem coraz strasza. Tak wiem, niewolno sie postarzac na sile no ale ja juz sie nie czuje jak taka mlodziutka gaska. Ostatnio duzo mysle o przyszlosci itp itd. Jak mysle tylko o przyszlosci to przeciez powinnam sie skupic na tych moich studiach, na ktorych defakto mi kiedys bardzo zalezalo...

Swoja droga czy to mozliwe, zeby facet byl az takim bardzo brakujacym ogniwem w moim zyciu? Przeciez wiele ludzi zyje bez tego i mimo to sa szczesliwi... ale ja nie jestem

Czy np. zapisanie sie na jakies kursy, zajecia - zabijacze czasu - rozwiaza moj problem?
Czy ktos moze ma podobne odczucia? Kazda opinia jest dla mnie wazna, bo ja dlugo tak nie wytrzymam

Bo w zyciu jak czlowiek jest szczesliwy to wszystko inne jest niewazne bo ma sie to jedno. Ja nie jestem szczesliwa a niby mam wszystko - tylko albo az nie mam tego jedneo... Czy dla mnie szczescie = chlopak u boku?
Z gory dziekuje za opinie. Pozdrawiam.