|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-12
Wiadomości: 6 740
|
Dot.: Plotkowy dla dietetyczek :) III
Cytat:
Napisane przez tamonita
Dokładnie. U mnie w szkole, aby nie chodzić na religie, trzeba mieć zaświadczenie od rodziców, więc każdy chodzi, mimo, że większość nie wierzy, ale być muszą i tyle, bo przecież rodzice zwolnienia takim nie napiszą, bo jakby się ktoś dowiedział to "co ludzie powiedzą " taki stereotyp no i tacy dziwni ludzie. Jesli ktoś głosno mówi, że nie wierzy, to zaraz patrzą na niego jak na sataniste... właśnie to wkurza mnie w takich nie zaduzych miastach.. małomiasteczkowość i dziwny staroświecki pogląd ludzi na życie. Osobiście nie mam nic przeciwko religii, zakładając, że mówimy na niej o rzeczach dośc praktycznych. No i jestem wierząca, więc ogólnie mi nie przeszkadza.
|
Ojojoj, biedni ateiści.
Dobra, w małych miasteczkach kiepsko mają... Ale nie przesadzałabym. Może starsze babcie typu całuję-po-rękach-księdza-proboszcza miewają wąty, ale nie generalizujmy - nawet w starszym pokoleniu nie wszyscy tacy są. Młodzi ludzie nawet w małych miejscowościach mają już całkiem inną mentalność, są tolerancyjni i otwarci.
Tymczasem w dużych miastach, o stolycy nie wspominając, często jest odwrotnie. W pewnych kręgach katolicyzm jest już niemodny. Islam? Hinduizm? Ateizm przede wszystkim? Proszę bardzo. Nie mówię, że wszędzie i zawsze, ale często na katolików właśnie dziwnie patrzą. Że pewnie zacofane katole, Rydzyk, dewocja, seks pod kocem po ciemku i te sprawy.
Więc to działa w obie strony.
Cytat:
Napisane przez phenomena
moi rodzice sa wierzacy. ja niebardzo. wierze raczej w boga a nie w kosciol. na lekcje religii chodze, bo nie dostane zwolnienia od rodzicow. stwierdzili, ze skoro mnie ochrzcili, to sa zobawiazani do tego, zeby chociaz probowac zaszczepic we mnie troche religijnosci.. na szczescie lekcje religii w mojej szkole opieraja sie na ogladaniu filmow, niekoniecznie zwiazanych z kosciolem. uczenie sie modlitw na pamiec i prowadzenie zeszytu jest juz za mna.
|
Ja sama jestem tak średnio wierząca. W Boga wierzę, doceniam dorobek i niektóre działania Kościoła, a jednocześnie widzę jego błędy i trudno mi zaakceptować pewne doktryny i zakazy. Na religię chodzę, bo jednak uważam się za katoliczkę, no i lubię dyskutować z ludźmi o innych niż moje poglądach.
A co do rodziców - mam niestety podobną sytuację (głównie mama). Ale gdybym stwierdziła, że religia jest nie dla mnie, nie chodziłabym. Jestem taką osobą, która nic wbrew sobie nie robi i żadne ustępstwa typu 'co mama powie' nie wchodzą w grę.
Cytat:
Napisane przez gujana
a
niby tak powinno byc, ze nie ocenia sie wiary i jest to przedmiot o religii. tylko np u mnie pamietam, ze lekcja zaczynala i konczyla sie modlitwą  jezeli by przyjac ze nie wierze w Boga, ale chce sie nauczyc czegos o religii katolickiej, dlaczego niby mam odmawiac pacierz!? 
|
Bo polskie nauczanie religii jest dalekie od ideału 
Ja np. marzę o religii połączonej z etyką i religioznawstwem oraz podstawami filozofii - bez indoktrynacji i narzucania czegokolwiek. No, może moje dzieci doczekają. 
A co do modlitwy - zawsze można odmówić udziału. Ale do tego potrzeba pewnej odwagi cywilnej.
|