Witajcie! Piszę do was, gdyż zależy mi na tym, by ktoś spojrzał na moją sytuację 'z boku'
Otóż ponownie związałam się z byłym partnerem. Często denerwuje mnie jego zachowanie, ale każde potknięcia mu wybaczam, nie potrafię od niego odejść.
Mamy po naście lat, więc może to nie jest nic poważnego, może wam się wydać trochę dziwne to co piszę, ale mam nadzieję że znajdzie się ktoś, kto chętnie mi pomoże.

Więc tak.. Nie potrafie się z nim porozumieć. Chodzimy do jednej szkoły, a mimo to prawie w ogóle nie rozmawiamy. Esemesujemy bardzo mało i to o niczym. Rozpisuje się, staram się jakoś nawiązac rozmowę, jednak on odpisuje pojedynczymi słówkami. Przez telefon rozmawiamy raz dziennie, albo i nie. Spotykamy się raz w tygodniu i nie jest to nic wyszukanego. Najchętniej siedziałby w jednym miejscu i się całował.
Czuję się jak totalna idiotka. Czuję że ciągle mu się narzucam i że tylko mi zależy. Mówi że mnie naprawdę kocha, ale nie lubi rozmawiać o uczuciach i nie wie jak to okazać.
Nie opowiada mi nic o sobie, nie wiem jakie ma marzenia, nie znam żadnych sytuacji z jego życia, nie znam jego problemów..
Pewnie pierwsze co napiszecie to-spróbuj z nim szczerze porozmawiać.. Ale ja próbowałam, naprawdę. Próbuję mu uświadomić, że naprawdę mi na nim zalezy i chce z nim dzielić szczęście, jak i być przy nim gdy jest mu źle, ale to nie działa, uznaje że się czepiam.
Znajomi często mówią mi, żebym go olała, że on nie jest mnie wart. Nie rozumieją, że nie potrafię bez niego żyć.
Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć, niby jest wspaniale, jak się spotykamy, rozmawiamy, ale z drugiej strony czuję, że on w ogóle się nie angażuję w ten związek, że jestem dla niego tylko miłym wypełnieniem czasu, którego i tak ma mało, wydaję mi się czasem, że mu przeszkadzam w tym jego życiu, że jakby mnie nie było to też by było dobrze.
On mnie zapewnia, że wszystko jest w porządku, że jestem dla niego ważna, że traktuje mnie poważnie itp. ale wydaję mi się, że zakochany mężczyzna bardziej się stara..