Cześć, dziewczyny. Dołączam do grona osób uczulonych na Semilac.
Moja przygoda z hybrydami zaczęła się 8 miesięcy temu. Miałam już dość odpryskiwania zwykłego lakieru po jednym dniu, skonsultowałam się więc z koleżankami, które miały już w tym temacie jakieś doświadczenia, poszperałam w Internecie i kupiłam cały zestaw. Z nakładaniem nie miałam problemu (wprawa po częstym malowaniu paznokci ;p), gorzej ze zdejmowaniem, ale ogólnie byłam zadowolona. W zeszłym tygodniu zaraz po zrobieniu manicure poszłam spać. Rano krótko po przebudzeniu zaczął swędzieć mnie palec, a dokładniej ta część zaraz nad płytką paznokcia. Po chwili kolejny, od drugiej ręki. Zauważyłam w tych miejscach drobne bąbelki w kolorze skóry, ale jakby wypełnione płynem. Nie wiedziałam, od czego to, zastanawiałam się, czy czymś się nie poparzyłam, czy nie miałam kontaktu z jakimiś drażniącymi substancjami... Ale nic nie przychodziło mi do głowy. Aż w końcu wpadłam na pomysł, że może to hybrydy, bo trochę zalałam płytki (tak, wiem, moja wina, robiłam na szybko i w kiepskim świetle). Jestem panikarą, więc zaczęłam szukać w necie informacji o moich objawach i byłam w szoku... Znalazłam mnóstwo postów, filmów o uczuleniu na Semilac. Nie chciało mi się wierzyć, że mnie też to dotyczy - nigdy chyba nie miałam żadnej alergii, mogłam używać wszystkich płynów do naczyń, mleczek czyszczących bez rękawiczek, jako nastolatka kupowałam podejrzane lakiery w sklepach z typową chińszczyzną i nic mi po nich nie wyskakiwało, a tu nagle takie coś... Zdjęłam hybrydę i na drugi dzień było już lepiej, swędzenie się zmniejszyło, a bąble powoli znikały. Jednak bardzo mnie ta sytuacja zmartwiła, bo na Semilaci wydałam sporo pieniędzy, tym bardziej jak na studentkę

Nie wyobrażam sobie zrezygnowania z hybryd, bo bez nich albo musiałabym malować paznokcie codziennie (wystarczy, że umyję włosy, a lakier już odpryskuje), albo nie malować ich wcale, co z kolei wiąże się z rozwarstwianiem i łamaniem się paznokci (przez kilkanaście lat nałogowo obgryzałam paznokcie, czasem aż do krwi, i podejrzewam, że częściowo przez to mam teraz takie problemy). Na szczęście uczulenie u mnie nie było aż tak poważne, jak w niektórych przypadkach, o których czytałam, więc wczoraj spróbowałam kolejny raz, jednak starałam się nie dojeżdżać za bardzo do skórek.
Nałożyłam też trzy małe kropki na przedramię - z bazą, kolorem i topem, które wkrótce zmyłam. Wieczorem poczułam już lekkie swędzenie, dzisiaj rano się ono nasiliło, nad paznokciami pojawiły się bąble, a nad tym, który był najmocniej zaatakowany ostatnio, skóra zrobiła się zgrubiała.
W miejscu wspomnianych trzech kropek mam czerwony placek, który zaczyna swędzieć, gdy zanurzam to miejsce w ciepłej wodzie. Kończę moją przygodę z Semilacami, nie będę więcej ryzykować.
Natomiast przygody z hybrydami kończyć nie zamierzam, nie chcę jednak wypróbowywać kolejnych z niskiej półki cenowej, wolę wydać więcej, ale na coś porządnego.
Stąd moje pytanie - czy któraś z Was słyszała kiedykolwiek o kimkolwiek, kogo uczulałby Shellac?
Chciałabym też odnieść się do postu jednej z Was, która twierdziła, że każdy produkt może uczulać, a Semilaci są bardzo popularne, więc i poszkodowanych jest więcej - fakt, każdy kosmetyk, produkt spożywczy czy nawet materiał może uczulać, ale mam wrażenie, że z Semilaciem i innymi tanimi hybrydami jest jednak jakiś problem:
1. Stosunkowo niewiele osób korzysta z jakiegokolwiek manicure hybrydowego, a mimo to postów o tej alergii jest wiele.
2. Inne produkty kosmetyczne, jak choćby wspomniany krem Nivea, pasty do zębów, szampony są używane codziennie przez miliony osób, a jakoś nie słyszy się o masowych uczuleniach.
3. Lakiery hybrydowe innych firm, np. Shellac, są na rynku dłużej, niektóre panie używają ich już kilka lat, ale kiedy wpisuję w Google "uczulenie na Shellac" pojawiają się posty o Semilacu...
Prawdopodobnie jest tam jakiś drażniący składnik, może i dopuszczony do użytku, ale szkodliwy. Myślę, że jeśli firma nie chce stracić klientów, powinna coś z tym zrobić.