|
Dot.: Sierpnióweczki 2016! Część VI.
Pierniku, ja spakowałam nas w dwie torby. Oddzielna moja i oddzielna z rzeczami dla dziewczyn+ pieluchy, podkłady, wkładki laktacyjne. Bo wiadomo, że może być tak, że nie trafię od razu na poród, to po co mi te rzeczy mieć np dwa tygodnie przed cc.
Mam mało rzeczy. Z synem nabrałam dużo więcej, a mąż i tak dzień w dzień jeździł z pełnymi siatami, bo coś musiał mi wymieniać. Dla siebie mam dwie koszule, dwa szlafroki, kilka par majtek, stanik, skarpetki, ciemny ręcznik (żeby nie było widać, ze pokrwawiony), ładowarkę, kosmetyki. Jak coś mi się ubrudzi, będę na bieżąco oddawać do prania i będą mi dowozic czyste. Kosmetyki spakowałam (to moim zdaniem dobry patent i też sprawdzony z synem) nie w kosmetyczkę, a w taką torbę materiałową jak na zakupy. Jest to wygodniejsze, bo jak szlam do łazienki się myć, to wkladalam tam wartościowe rzeczy, klapki itd, wieszalam na ramię i szłam z wolnymi rękoma. W szpitalnej lazience też łatwiej z tego się wyjmowalo kosmetyki, bo wisiała na haczyku z ręcznikiem.
Dla dziewczyn mam 10 pajacyków i bodziaków, 6 czapek (dużo, ale nie wiem, czy będą wielkogłowe jak brat, czy normalne :P) i po rożku i reczniku, małą paczkę pieluch (28 sztuk), chusteczki do pupy. Podkłady poporodowe i wkładki laktacyjne też w ich torbie, laktator, żeby w wolnych chwilach rozkrecac laktację. I znów, mąż codziennie będzie zabierał brudne i dowoził czyste, żeby uzupełniać braki.
Największy błąd przy pakowaniu synka rzeczy zrobiłam taki, że brałam po prostu jak leciało rzeczy na 56. A jak wiemy bardzo się one różnią między sobą, przez co bardzo dużo rzeczy na niego nie pasowało i to z tym mąż głównie kursował. Dlatego teraz uważnie wybieralam ubrania patrząc nie tylko na rozmiar, ale też na rzeczywistą wielkość. Chyba tyle. Pewnie jak przyjdzie mi paka z zakupami z all, to dorzucę po butelce, smoczku, mleko i nakładki na sutki aventu (moje must have).
|