|
Dot.: menu na chrzciny
Ja chrzciłam synka w Święta i na obiad był rosół, a na drugie mięso w sosie i do tego ziemniaki, które ugotowałam, jak goście już byli i nie miałam z tym żadnego problemu. Przecież to nie restauracja (chociaż w restauracji też się czeka, no chyba powinnam napisać, że to nie McDonalds) i goście wiedzą, że idziesz też do kościoła no i co najważniejsze masz małe dziecko.
Ja po przyjściu z Kościoła zajęłam się synkiem, nakarmiłam go i przebrałam, a dopiero potem poszłam obiad szykować. Ziemniaki były ugotowane akurat jak zjedliśmy zupę i naprawdę nie widzę problemu, że ktoś 15 minut posiedzi i poczeka, świat się cgyba nie zawali.
|