2008-01-14, 13:23
|
#270
|
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 1 687
|
Dot.: Seks po ślubie
Dla mnie w seksie najpiekniejsze nie jest to zakochanie, chemia (w ogole seksu z powodu zakochania sobie nie wyobrazam) ale wlasnie ta bliskosc - moze byc w lozku romantycznie, zabawnie czy namietnie - ale wciaz jest to porozumienie i zaufanie Mamy rozne gusta, ot co 
Z tym zaspokojeniem chodzilo mi o to, ze nie mialabym sumienia (za przeproszeniem) przeleciec faceta, ktorego kocham, bo akurat mam chcice. Imo w seksie z milosci chodzi o bliskosc. Nie potrafilabym potraktowac tego w kontekscie czynnosci fizjologicznej - co nie wyklucza przeciez lozkowych eksperymentow - ale liczy sie podejscie. Dlatego potrafie zrozumiec osoby, ktore zwlekaja z podjeciem wspolzycia.
Takie "zakochanie", chemia - seks po paru miesiacach jest nie dla mnie - to tak, jakbym zwierzala sie ze swoich najglebszych sekretow nowo poznanemu znajomemu. Nie tylko dlatego, ze traktuje to wszystko w specyficzny sposb i ale rowniez dlatego, ze nie byloby mi przyjemnie gdyby facet mnie tak potraktowal.
Wielu moich znajomych czekalo z tym po 2-3 lata, tworza udane zwiazki. Poza tym w ten sposb mozna pokazac, ze dana osoba jest wyjatkowa - nie powtarzamy tego samego schematu - zakochanie-randki-buzi-seks. Nie potepiam jednak osob, ktore zwiazki traktuja w formie przyjemnej rozrywki - wazne, by nikogo przy tym nie skrzywdzily.
|
|
|