[kura25]

no i jest kolejny problem... niedawno TŻ teraz koleżanka. A moze zacznijmy od początku.

W poprzedni poniedzialek miala miejsce klasowka. PRzed lekcja mowila mi, ze jesli cos bede wiedziala i jak ona mnie o cos zachaczy to zebym jej powiedziala jak zrobić itd. itp. NO i ma miejsce kalsowka, na ktorej oczywiscie caly czas pytala sie mnie jak zrobic to, jak zrobic tamto. Ja odpowiadalam "zaraz, chwilkę" gdyż najpierw sama musiala się uporać z rozwiązaniem swoich zadań. Przy okazji ja spisalam od niej jeden przyklad gdyż, akurat ona go umiala. Jednak nie moglam jej pomoc, gdyż caly czas byla weilka obserwacja ze strony nauczyciela, bądź tez nie mialam czasu, gdyż chcialam zrobic swoje zadania.

Dzisiejszy dzień ... oddania klasowek. Ona zła ocena, ja dobra (nie ma sensu kto dokladnie jaką dostał) i ona do mnie wielce wzburzona, ze jakim ja cudem ja dostałam dobrą ocenę, skoro i tak nie mialam zadnego zadania do konca zrobionego (no liczy się nawet zrobienie po części) i pretensje do mnie, że zapieram się, że nie umiem, a potem okazuje się, że mam dobrą ocenę, i że przed lekcją mowię, że jej pomogę a potem nic z tego nie wychodzi. I tak wyszła z tego kłotnia. Nie odzywa się do mnie, udaje wielka przyjaciólkę innych.
Ja staram się normalnie rozmawiać z nią , a ona udaje wielce zadufaną i obrażoną z opisem na gg ( przyjaciółka ;||| ) i jeszcze chodząc do innych z klasy obrabiając mi 'tyłek' ... jaka to ja nie jestem.

I co ja mam w takiej sytuacji robić?! Nie chce się kłocic o taki byle powod, ale chyba normalne , ze kazdy w pierwszej kolejności martwi sie o siebie a potem o kogoś innego.
Inne osoby mowią mi, żebym nic nie robiła nie prosiła ją o nic, bo to nie ja jestem winna temu co zaszło.

Jak się zachowywać?!