2008-01-21, 21:26
|
#41
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-01
Lokalizacja: unidentified
Wiadomości: 1 946
|
Dot.: Chcę się "znieczulić"...
Na początku napisałaś,że chcesz nabrać tej twardej skorupy,która Cię uniezależni od innych i znieczuli na bodźce.
Ludzie orastają w takie skorupy właśnie przez złe doświadczenia.Naprawdę złe.
Po pierwsze to Ci nie życzę takiego wdzianka,jak ta skorupa.Bo trudno będzie Ci się jej potem pozbyć i chyba niezbyt ciekawie wpływa ona na twój stosunek do otoczenia.Piszę wszystko co mi przychodzi na ten temat na myśl,bo sama dźwigam taką skorupę - tłumię wszystko w sobie,a jak już się zdarza wielka potrzeba wygadania się,to rzadko ją spełniam,raczej inaczej się rozładowuję; pewne dramatyczne doświadczenia spływają po mnie jak po kaczce,że aż mi głupio,że można być tak beztroską osobą.
Nie wiem jak i kiedy to się zaczęło,ale napewno wpłynął na to mój kontakt z (byłą?)przyjaciółką - przy wspólnych spotkaniach ona się wygadywała,opowiadała o sobie,co się dzieje,a ja nie miałam nawet swoich krótkich dwóch minut.I tak się chyba zaczęło to tłumienie w sobie.Jak w twoim przypadku pomiędzy nią a mnie wszedł ktoś,kto nas rozdzielił,ona tego chyba nie zauwazyła.Chodzi oczywiścieo TŻta,jak się rozstają ona od razu się do mnie odzywa.Jestem jej zabaweczką
Co na takich przyjaciół?Inni ludzie,napewno.Nie uzależniaj się od kogoś,kto nie jest Ciebie wart.Ja poznałam na szczęście nowych ludzi i jedna z nowych osób okazała się mi (bardzo)bratnią duszą.Jednak na niej również się zawiodłam.Od tego momenu wiem,że KAŻDY człowiek może zawieść.Wystarczy sprzyjająca sytuacja.No i to w jakiś sposób pokazało mi,że wsparcie w innych ma sie tylko na pozór.
Cytat:
Napisane przez emigracja
W natłoku codziennych obowiazkow zapominam o tym wszystkim. Ale keidy przychodzi chwila zwatpienia, jestem bezradna.
Co do czasu ktorego wymagam od moich przyajciol.- Ludzie dziela sie na tych ktorzy w obliczu problemow potrzebuja rozmowy z przyjacielem o kazdej porze dnia czy nocy albo chca zostac sami. Ja najczesciej wybeigam wtedy z domu musze z kims pogadac. Rozumiem ze ktos moze nei miec czasu, ale moglby wykazac chociaz zal z tego powodu ze nei moze byc teraz ze mna. Jezeli tak nie jest to jaki sens ma powiedzenie ze przyjaciol poznaje sie w bedzie.
Jak mam wierzyc w przyjazn, keidy ktos kogo bylam absolutnie pewna co do jego uczciwosci z dnia na dizen stal sie nikim. Chodzi o byla przyjaciolke. Nigdy wczesniej mnie nei zawiodla a potem pojawil sie ktos kto nas rozdzielil,a wcale nie musial. Ale ona anwet nei chciala probowac, wybrala niepewne szczescie z nim. Jest szczesliwa a ja po prostu przestalam jej byc potrzebna. Nie chce sie wdawac w szczegoly. Ta historia na pewno nei ejst przeze mnei wyolbrzymiona.
Potrzebuje dystansu
|
|
|
|