2016-08-01, 13:29
|
#145
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 17
|
Dot.: Czy tutaj możliwy jest kompromis?
Cytat:
Napisane przez Doris1981
Jak wyżej. Ten plaster trzeba w końcu zerwać. I tak, będzie bolało.
|
Wiem, wiem, wiem. Lubię zamiatać problemy pod dywan, ale tym razem się nie da.
Z wyprowadzką też dobry pomysł, wiadomo nie da się ot tak zrealizować z dnia na dzień, bo możliwości finansowe nas ograniczają, ale można zorientować się jakie są realne możliwości i zaplanować następny krok.
Cytat:
Napisane przez rembertowa
też nie chciałam oglądać popularnych swego czasu filmów z rzeźni, więc przestałam jeść mięso bez tego. Może po prostu powinnaś przestać jeść mięso, nawet te nieszczęsne kurczaki, skoro czujesz, że ten temat Cię tak mocno rusza.
|
Mój romans z wegetarianizmem trwa od kilku lat. Potrafię zrezygnować całkowicie z miesa na pół roku, potem wracam, znowu przestaje jeść mięso i tak w kółko. Nie nazywam się wegetarianką, bo wciąż od czasu do czasu tego kurczaka zjem, ale kto wie, może za jakiś czas motywacja stanie się silniejsza i uda mi się utrzymać ten stan.
Cytat:
Napisane przez rembertowa
no a nie namieszał Ci? Twierdzisz, że jesteś przeciwniczką polowań; a tymczasem, wzięłaś ślub z gościem, który lubi zabijać zwierzęta i nie dba przesadnie o to, żeby nie cierpiały przed śmiercią. Czy gdyby powiedział Ci dokładnie to - co zasadniczo wynika z Twoich wyjaśnień tyczących jego militarnych ciągot - a nie zaserwował gadki o tradycjach rodzinnych i sanitarnych odstrzałach, tylko przedstawił się jako ktoś, kto lubi zabijać zwierzęta - to związałabyś się z nim?
|
Myślę, że jednak nie. Od pierwszej rozmowy o polowaniach wiem, co nim powoduje - mój facet lubi adrenaline płynącą z uśmiercania zwierząt. To też nie wyklucza argumentu o rodzinnej tradycji i odstrzale gatunków, których namnożyło się za dużo. Summa summarum nie czuję się oszukana, zmanipulowana. Z jakikolwiek powodów by nie chodził polować, chciałam aby odbywało się to zgodnie z prawem i zaleceniami ludzi od środowiska. Mój mąż ma ciągoty do lasu, ale niech je trzyma w ryzach. Po prostu uznałam, że ma swoje hobby, którego nie podzielam i nigdy nie będę się tym ekscytować, tak samo jak i ja mam swoje zajęcia, których on nie chce być częścią. Chciałam, żeby je ograniczył do mimimum, które będę mogła zaakceptować, a potem okazało się, że nawet to minimum jest problemem.
|
|
|