[Azurri]

Witam,

spotkała mnie dziś przedziwna sytuacja, która troche przelała czarę mojej goryczy.W najbliższy weeknd obchodzimy 2 rocznice naszego związku z moją partnerką, umawialiśmy się że nic sobie nie kupujemy, ale postanowiłem zrobić jej niespodziankę i kupić perfumy. Niestety dzis sie wszystko wydało i z jej strony spotkały mnie spore pretensje i do tego zero jakiegokolwiek entuzjazmu, czy pozytywnego odczucia. Nie powiem zrobiło mi sie trochę przykro całą to sytuacjabo chciałem dobrze a można powiedziec że mi się oberwało, tym bardziej że informowałem Ją, że ja naprawdę niczego nie chce i to miała być niespodzianka i chciałem by miło się poczuła...jak się później okazało to nie wszystko (gdy dowiedziala sie jakie to perfumy to i tak była niezadowolona... mimo iz wiem ze lubi ten zapach i ja go b lubie) i zapytala czemu nie kupilem innych które by ona może chciala... szczerze napiszę, że troche mnie zatkało i nie wiedzialem co powiedziec... stwierdzilem ze chyba nie ierze wlasnym uszom... i doslownie poprosilem by przemyslala moze troche swoje zachowanie i sie zaczelo... ze to moja wina... skwitowalem ze zachwouje sie jak ksiezniczka i nasza rozmowa sie skonczyła... może źle myśle ale chciałem dobrze miałem dobre intencje... a dostało mi się sam nie wiem w sumie za co... nie bardzo jestem w stanie to zrozumieć...