Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Czy czujecie presję posiadania dzieci?
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2008-02-01, 08:29   #147
Melliana
Rozeznanie
 
Avatar Melliana
 
Zarejestrowany: 2005-10
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 802
Dot.: Czy czujecie presję posiadania dzieci?

Cytat:
Napisane przez elsi Pokaż wiadomość

Choć z drugiej strony uważam, ze to odważna decyzja. Z racji faktu, że nie ciągnie mnie (tak, tak, nadal) do macierzyństwa, po drugie, z racji pracy z substancjami bardzo szkodliwymi wiele pań z mojej pracy miało problem z zajściem w ciążę i bałam się, że i ja mogę, rozważałam taką możliwość. I... chyba nie odważyłabym się Czy to egoizm, że bałabym się samotności na starość? Melliana, jak Ty na to patrzysz? Ty chyba jeszcze nie podjęłaś decyzji na 100%?I bardzo dobrze Jest to jedna z ciekawszych i bardzo na poziomie dyskusji, w jakiej miałam przyjemność brać udział na Wizażu.
Elsi, uważam, że argumenty, które często padają w dyskusji pt. "Mieć czy nie mieć" typu: "nikt ci nie poda szklanki herbaty na starość" są nie do końca słuszne i na ogół padają ze strony starszego pokolenia. Staram się to zrozumieć, bo nasi dziadkowie i może jeszcze niektórzy rodzice żyli inaczej, niż my: rodzili się i wychowywali w tym samym miejscu, w którym potem spędzali całe życie, z założenia byli więc blisko rodziny. Różnie to bywa, zwłaszcza w dzisiejszych czasach - nasze pokolenie żyje bardziej kosmopolitycznie, siłą rzeczy kontakt z rodziną jest nieco zmniejszony (my np. mieszkamy w innym mieście niż rodzice, bo tak akurat na jakąś chwilę było lepiej - w konsekwencji odpadają niedzielne obiadki itp.).
To oczywiste, że w razie potrzeby można życie zreorganizować, by być blisko tych, których kochamy i którzy nas kochają - dla mnie nie ma ważniejszej rzeczy jak rodzina, ale pisze to z perpsektywy oddalonej od mamy i taty o 220 km osoby, czasami rodziny dzielą tysiące kilometrów i trudne, samolotowe podróże...

To pewnie banał, ale dziś to widać bardzo wyraźnie, że dzieci nie wychowuje się dla siebie tak naprawdę dla siebie i po to, by nie być samotnym. Więc po przydługim wstępie stwierdzam, że nie podejrzewam Cię o egoizm

Jeśli chodzi o moją decyzję, to może Was zaskoczę: ona jest mimo wszystko na tak. Z jednego powodu - nie chcę, by coś wspaniałego, czego nie da się zastąpić, ominęło moje i męża uczucia, psychikę, nasz związek, nasze relacje. Zdaję sobie sprawę z wszystkich konsekwencji - o tym już dyskutowałyśmy i znacie moje zdanie. Myślę, Elsi, że podobnie jak Ty bałabym się zaryzykować. Nie dlatego, że na starość nikt mi nie poda balkonika i szklanki ze szczęką, ale dlatego, że mogę nigdy nie doznać jedynej w swoim rodzaju miłości. Nikt nie mówi, że ładnej i euforycznej jak z reklamy. Mówię o jej niepowtarzalności i ogromie, którego nie da się w żaden sposób zastąpić.

I popatrzcie, jaka mądra jestem - ja to wszystko rozumiem i potrafię sobie wytłumaczyć, założenia mam niby dobre, ale nie potrafię podjąć takiej decyzji. Bo mimo wszystko - tak jak napisałaś, Elsi - nie ciągnie mnie do macierzyństwa! Zaślinione pyszczki maluchów, choć zabawne, nie budzą we mnie praktycznie żadnych uczuć. Pewnie nie obudzą.

Zastanawiam się tylko nad jedną rzeczą: czy jest sens to roztrząsać i biczować się myslą "jestem nienormalna, bo nie rozczulam się na widok różowych bobasków"? Bo ciągle odwlekam moment i podjęcie decyzji? Tylko, czy ona musi być podjęta, czy musi powstać "hic et nunc", granica, która ordynarnie mówiąc wyznaczy kres uprawianiu seks dla przyjemności i zaczyniemy "robić dziecko"?

Może "metoda żywiołowa" to jest właśnie to w moim przypadku, Elsi, jak uważasz?

Co do szczepionki na ospę - Varilrix, kosztuje 200 albo 300 zł za jedną dawkę, potrzeba 2-3 w odstępie kilku tygodni, nie pamiętam. W ciążę nie można zachodzić do 3 miesięcy od podania 2 dawki. Można ją też podać doraźnie, czyli np. w ciągu 72 h od kontaktu z zakażoną osobą, no ale przecież nie w ciąży...
Melliana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując