Straciłam zainteresowanie życiem...
Hej. Potrzebuję się wam wyżalić, bo nie wiem co się ze mną dzieje.
Studia to okres poznawania nowych ludzi, nauki, ale ja nie widzę tego w ten sposób.
Zaczynam 1 rok, jestem nieogarnięta. Mieszkam na stancji, do domu rodzinnego na wsi mam 1h drogi. Mieszkam z parą i przyjaciółką.
Ostatnio zauważyłam dziwny proces, który zaszedł w mojej osobowości i nie bardzo go rozumiem.
Trochę się przyzwyczaiłam, że w wielkim mieście jestem małym, nieznaczącym ziarnkiem piasku, który znika pod wpływem dmuchnięcia wiatru.
Czuję się jakbym izolowała się od całego świata, ale nie chce tego robić, bo to jest strasznie dobijające(z przyjaciółką się izolowałyśmy w liceum).
Nie wiem jak popracować nad umiejętnościami społecznymi -
p0ropozycjami o wyjście, jak się zachowywać.
Najważniejszy aspekt? Tracę zainteresowanie płcią przeciwną. Nigdy nie byłam w związku i w przeszłości strasznie mi to przeszkadzało - użalałam się, zazdrościłam parom. Teraz zaczynam zniechęcać się do związków, że są takie zwyczajne - że jest osoba obok ciebie, która cię może wkurzać. Musisz znosić czyjeś humorki, nastroje itd.
Zaczynam odczuwać, że związek to czysta korzyść bo ona jest dla niego dobrym słuchaczem, on zaś pomaga jej w życiu z techniką. Obie strony czerpią od siebie coś dobrego, przypinając ideologię miłości - co według mnie wydaje się być iluzją.
Może tak myślę, bo nigdy nie doświadczyłam miłości? Możliwe. Jakoś w to nie wierzę, że kogoś znajdę. Moje życie teraz opiera się na stancja-uczelnia. Szanse że kogoś spotkam poza są możliwe, ale minimalnie.
Jedynie to marzenia miłosne są dobrą odskocznią od "głodu bliskości".
Nie wiem co przyniesie przyszłość, czy w ogóle utrzymam się na studiach...
Nie wiem czym się interesuje. Nie lubię określać swojego hobby. Uwielbiam jezdzić samochodem, ale mało o nich wiem. Lubię czasami poczytać książkę, ale nie robię tego często.
Lubię pojezdzić rowerem, ale nie mam czasu; biegać tak samo.
Jak mam z ludzmi rozmawiać jak to jest niewystarczające?
Nie oglądam serialów, filmów bo nie mam czasu...
Często uciekam do świata marzeń, że jestem idealną osobowością jaka bym chciała być: dusza towarzystwa, ludzie mnie szanują, śmieją się. Wcielam się w różne role. Np. jesteśmy ze znajomymi i się śmiejemy a obok np słucha mój crush(osoba która mi się podobała - instruktor jazdy), siedzimy w pociągu i żartujemy sobie i w ogóle. Życie miłosne w marzeniach.
Edytowane przez Safe_and_sound
Czas edycji: 2016-10-18 o 18:05
Powód: dodawanie nowych elementów
|