Dot.: To pryszcz czy nie pryszcz???
Jeżeli to to samo, co ja miewam (a z opisu wynika, że tak), to jest to pryszcz. I to ten z gatunku wrednych, które siedzą na twarzy całe wieki, bolą i nie znikają bez śladu. Powiem Ci jak ja sobie z nimi radzę (nie jest to może sposób na miarę XXI wieku, ale jak dotąd jedyny skuteczny): przygotowuję gorące mydliny (kawałek mydła Bambino/Bobas/itp. rozpuszczam w niewielkiej ilości gorącej wody) i przemywam nimi te zjawiskowe pryszcze, uważając, żeby się nie poparzyć. Wysoka temperatura łagodzi stan zapalny, więc góra staje się mniejsza. Na taką rozgrzaną skórę można zastosować maść z antybiotykiem, szybciej się wchłonie.
Jeśli ktoś zna lepszy sposób, niech się podzieli, chętnie spróbuję czegoś nowego, gdy znów będę miała takie ozdoby.
|