Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Matka mojego partnera mnie nie akceptuje...
Podgląd pojedynczej wiadomości

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2016-11-05, 07:47   #76
monika_pazurowska
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2016-10
Wiadomości: 19
Dot.: Matka mojego partnera mnie nie akceptuje...

Trochę w szoku jestem po wypowiedziach bo jak widzę tylko garstka ludzi umie czytać ze zrozumieniem. Jak partner albo ja mogliśmy przewidzieć zachowanie teściowej? Wrożbity Macieja nie mamy w rodzinie więc sorry. W odiedzinach przed przeprowadzka byłam tam cztery razy. Nigdy w tym czasie złego slowa o sobie nie usłyszałam. Sama przekonywała mnia abym nocowala w domu s nie w hotelu, żebyśmy się nie czaili, że jestesmy dorosli. Zanim się przeprowadziłam mialam mnóstwo obaw i wątpliwości bo równoznaczne to było z zostawieniem za sobą wszystkiego i wszystkich których znam, rezygnacje z pracy itd. I tak naprawdę ona była tą osobą która przekonywała mnie że będzie dobrze, że praca zawsze jakaś się znajdzie a jak nie to nie zbiedniejemy, najważnisze żeby było zdrowie.
Gdy już się tam przepwadzilam sama mi powiedziała żeby mówić do niej nie pani tylko mamo. Pewnego dnia temat zszedł na moje pochodzenie i byly pytania czemu nie zostałam na swoim gospodrstwie. I wtedy okazało się że nikt z nas ze wsi nie pochodzi. Jej pierwsza teakcja? To pytanie to co ja tu zamierzam robić jak nic nie umiem i nie wiem. Od temtej pory było już tylko gorzej. Partner reagowal, pytał c w takim razie mnie sobitu nie życzy - odpowiedziala, że to już nie jej gospodarstwo, nie jej dom,nie j sprawa i ona tu nie ma zupelnie nic do powiedzenia. I że ja sama uciekne gdy się przekonam co to jest gospodartwo bo pani z miasta gnój zacznie śmierdzieć.

Moje rządzenie się.... Tak zdecydowanie się rządzę. Moje eczy znajdują się tylko i wyłącznie w sypialni, część z nich nadal stoi w kartonach. Teściowa nie życzy sobie moich tzeczy gdziekolwiek. Kiedyś zoßawiłam 2 kubki i 2 talerze w kuchni, umyłam je i zostawiłam do wyschnięcia bo to był wieczór a my kolaçe jedliśmy w sypialni. Mialam rano zabrać naczynia. Teściowa wyrzucila je do kosza. Nawet szczoteczki do zebów nie mogę trzymać w łazience bo jej przeszkadza. Tu się jada np kartacze na ktore potrzeba dużo ziemniaków i gdy proponowałam że pomogę jej obrać ziemniaki to slyszę że jak ja naobieral to z 10 kg zostanie może kg bo w miescie ziemniaków nie nauczyłam się obierac. No i tak mniej więcej wygląda moje rządzenie się i gnębienie biednej i schorowanej staruszki w jej własnym domu.

Co do tego że chce mieszać w jej garkach... Tesciowa nie gotuje żle,tylko monotematycznie. Nawet największy zwolennik kotletow mielonychmiał by ichdość jakby przez miesiâc dzień w dzień jadał mielone na obiad. A co na kolacje? Odgrzewane mielone. Jeszcze zanim ja się tam wprowadziłam partner kupił matce książkę kucharską z przepisami kuchni polskiej z delikatna aluzją, żeby coś zmienić. Ale ona woli swoją kuchnie i koniec. I jak czlowiek ma do wyboru "x" raz to samo co je codzienn albo coś nowego to bierze coś innego. No ale oczywiscie ja jestem zła bo partner woli mój obiad niż kolejny raz mielony. Inna sprawa jest taka że nie mam prawa brać jedzenia przygotwanego przez nią więc chyba głodem przymierać nie będe ze strachu że jak cos zrobie do jedzenia sobie i przy okazji partnerowi to zostanie odebrane jako rzadzenie się wjej życiu i jej kuchni.

Trudno jest też przypodobać się komus kto tego nie docenia i wręcz traktuje to jako złośliwość. Banalna sytuacja: skarżyła się że nigdzie nie może kupić dobrego,długiego coeplego swetra, najlepiej zaponanego na guziki. Myslałam że jak jej kupie i podaruje taki sweter zobaczy że nie mam złych intencji. Przez internetamówiłam drogi i porządny sweter aby miała go na lata. Nawet raz go nie założyła i skomtowała że to jakieś miastowe badziewie ktore się rozlezie po pierwszym praniu. Zaproponowałam że może bierzemy się we dwie na zakupy, do fryzjera itd. Obraziła się stwierdzając że to znaczy ze uważam że ma złą fryzurę i ze sama robi złe zakupy, oczywise dodając że inna synowa (czytaj:ze wsi) czegos takiego by nie zaproponowała. Wiec jak nie znając sytuaçi można pisać -ty się nie starasz, ty jesteś zła, ty nic nie robisz żeby było lepiej. A jakbym była żona to co? To ja też miałabym pełne prawo do wyrzucania jej rzeczy, mówienia że jest z wioski i nic oprócz tego nie umie i do niczego się nie nadaje, do szykanowania, obrażania? A może od razu powinnam ją zapakować do jakiegoś domu starców bo byłabym żoną, nową panią a starej trzeba się pozbyć? Po to mam brać ślub abym ja też legalnie mogła ją nękać i nikt mi nie zarzucił - jesteś tylko dziewczyną i morda w kubeł? Dobrze wiedzieć że po to bierze się ślub - aby pokazać kto rządzi i ustalić hierarchie.
monika_pazurowska jest offline Zgłoś do moderatora