Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Atrakcyjność faceta przez pryzmat finansów.
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2016-11-12, 16:57   #2
201803071142
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 1 412
Dot.: Atrakcyjność faceta przez pryzmat finansów.

Cytat:
Napisane przez Apnl Pokaż wiadomość
Hej wszystkim.

Miałem wiele problemów z kobietami. Począwszy od tego, iż uważałem się za nieatrakcyjnego fizycznie, intelektualnie i na każdy inny możliwy sposób. Wygląd mi przeszedł - o dziwo czasami spodobam się jakiejś, rzadko, ale jest sukces! Intelektualnie - powiedzmy, że świetnie mi wychodzi udawanie niegłupiego . Charakterem też się opamiętałem i nie podchodzę już pod totalnego pantoflarza albo nieśmiałego chłopczyka ;>.

Ale jest jedna kwestia, która nurtuje mnie naprawdę od bardzo dawna. Bardzo daawna. I myślę, że to jest wewnętrzny strach, który odpycha mnie od związków i nie tylko związków.. Postarałbym się opisać to krótko, ale na pewno mi się nie uda, więc nie będę Was oszukiwał, że zrobię to zwięźle.

Mam jeszcze 20 lat.. W sumie niedługo mi stuknie 21... Finansowo powiedzmy, że żyjemy (ja i jeden rodzic) "od pierwszego do pierwszego". Nigdy się nie przelewało, zawsze trzeba było kombinować pieniądze. Teraz mam pracę w miarę stabilną, tzn. jeszcze przez pewien czas. Pracuję, kiedy mogę, bo do tego jestem studentem... (chyba niestety).

Postaram się złapać teraz meritum. Studiuję kierunek, po którym nie wiem, czy będę miał pracę (no, jak zresztą teraz chyba po większości humanistycznych kierunków ), a same studia będą trwały długo.. Jeśli wszystko poszłoby dobrze, to po zainwestowaniu sporych pieniędzy i po zdaniu wszystkiego w terminie, w wieku ~27-28 lat byłbym po studiach. Czyli dopiero w wieku 27 lat wchodziłbym na rynek pracy bez pewności, że będę robił w zawodzie (studiuję ten kierunek, bo lubię, nie jestem w nim mega dobry, raczej przeciętny, ale po prostu lubię). Można by stwierdzić, że w takim razie powinienem rzucić studia i wziąć się do uczciwej roboty! Tak, ale jednak nie chciałbym całego życia spędzić jako magazynier, spawacz, czy coś w tym rodzaju, zwłaszcza, że raczej nie mam aż takich predyspozycji, aby być w tym dobrym.

Moja praca i sytuacja rodzinna nie pozwala mi na odłożenie dużych pieniędzy. Staram się jak mogę, ale ubywają na skutek kredytu, czy innych długów. Nie mam auta, nie mam nawet prawa jazdy (za co u dziewczyn od razu duży minus dostaję ), nie widzę sensu robienia na razie, bo auta i tak szybko nie nabędę.

I teraz może uda mi się złapać główny problem! Podejście kobiet. Poznałem już trochę dziewczyn, większość co prawda za pomocą internetu, część w rzeczywistości. To co głównie mnie przytłacza to to, że zazwyczaj one miały np. byłych, którzy byli przy kasie, których było na wiele stać. Niektórzy dlatego, że pracowali (nie studiowali), a niektórzy bo rodzice majętni. Drugą rzeczą było to, że zazwyczaj one same były przy "kasie". Trudno w obliczu takiej sytuacji nie mieć jednak kompleksów. Prawda jest taka, że jeśli zdecyduję się kontynuować moje studia, to będę żył raczej biednie i to przez dłuższy czas, a nie jest pewnie, jak to potoczy się po studiach. Nie miałbym wiele do zaoferowania dziewczynie i tego się obawiam. Obawiam się tego, że przez to prędzej czy później wydam się nieatrakcyjny, a inny facet tak. I nie chodzi o to, ani nie sugeruję, że kobiety to materialiski - broń Boże. Jednak samą miłością się nie wyżyje, pewnie przyjemności w życiu się chce.

Mam nadzieję, że zachowałem sens, chociaż pod koniec poniósł mnie jakiś ogromny pesymizm i zwątpienie, więc wygląda to jak wygląda. Jakie Wy macie podejście do tematu finansów? Czy facet zarabiający mało, pozostający poniekąd (a właściwie dosłownie) na garnuszku rodzica jest totalnie nieatrakcyjny?
Pozdrawiam.
Sam sobie odpowiedziałeś.
Czynszu nie da się opłacić buziakami.
Pewnie większość by wolała, jeśli partner by zarabiał, szczególnie w wieku 27 lat.
201803071142 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując