2008-03-05, 16:45
|
#1
|
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: łódzkie
Wiadomości: 2 053
|
Jestem bezradna-TŻ a obowiązki domowe:(
Bardzo długo zastanawiałam się czy założyć ten wątek, ale juz poprostu nie mam siły i potrzebuje się wygadać.
Problem dotyczy mnie i mojego TŻ. Praca jaką wspolnie wykonujemy zmusza nas do wspólnego pomieszkiwania-albo u mnie (z moim rodzicami, albo u TŻ-z jego mamą). W zeszlym roku ja bylam u niego, mieszkalam tam jak normalny członek rodziny, mialam swoje obowiązki m.in. sprzątanie (nie tylko po sobie), gotowanie, dbanie o posilki dla siebie, drobne zakupy no i oczywiście praca zawodowa. Jego jedynym obowiązkiem w tym czasie byla praca, reszte robiła koło niego mamunia lub oczywiście ja. I tutaj pojawia sie pierwszy prblem. TŻ-ta kobiety w domu (mama, babcia, siostra) nauczyly tego że w kazdej czynności domowej jest wyręczany.
Przyklady:
1. Gdy siada do obiadu musi miec nalozone na talez, dobrze jest gdy sam sięgnie po widelec.
2. W ciagu roku jak tam bylam zmywal moze 2 razy.
3. Trzeba po nim sprzątać, zaczynajac od brudnych skarpet, po wycieranie kurzu w jego pokoju.
4. Mama dzwoni do niego o godz. 22 z pytaniem czy zrobic mu kolacje bo chciala by sie polozyc (on lata gdzies z kolegami)
Gdy kiedys polozylam sie wcześniej i sam musial zrobic sobie kanapki, skomentowala to w rozmowie z siostrą, że co ze mnie za narzeczona-śpi a on sam musi robic sobie kolacje!
Teraz sytuacja trochę sie odwrócila, mieszkamy u mnie i on juz w ogole czuje się jak na wakacjach. Po pracy lezy i nie robi totalnie nic. Gromadzi koło łóżka butelki po piwie i papierki po cukierkach. Trzeba mu podać każdy posilek, bo tłumaczy się że on się wstydzi iść do kuchni i cos sobie wziąć...Bywa w moim domu od 2 lat, między moimi rodzicami a nim nie ma zadnych barier. Poprostu tak mu wgodnie.
Dzis prosilam go od rana zeby podjechal ze mną do marketu po zakupy na obiad. Bez skutku.
Nie chcialo mu się ruszyc a byla godz. 15.
W koncu poszlam do sklepu osiedlowego ale nie kupilam tego co bylo mi trzeba. Znow poprosilam go o to samo, raz, drugi i trzeci w koncu podnioslam głos, a on zabral sie i powiedzial ze jedzie do domu.
Mam dość.
Najgorsze w tym wszytskim jest to że on z domu wyniósł to że kobiet powinna wokół niego skakać i wszystko wokół niego robić. I uwierzcie mi, on uważa że tak musi być mało tego powtarza mi co trochę że takiej kobiety wlaśnie szuka. I że wszyscy tak mają...
To naprawde świetny facet, jestesmy baardzo do siebie podobni i gdyby nie ta kwestia nie zastawialabym się ani chwili nad byciem z nim.
Tylko że nie chce cale zycie być służącą dla faceta, wracać ze spotkań z kolezankami o 20 bo trzeba mu zrobic kolacje, zaczynac dnia od sprzątania jego brudów... To nie dla mnie, ja jestem nauczona samodzielności i nigdy nie spotkalam się z takim podejściem do zycia...
Nie wiem już co robić...Może ktoraś z Was miała podobny problem, prosze poradźcie cos...
Edytowane przez cytrynowo_piaskowa
Czas edycji: 2008-03-05 o 19:38
|
|
|