[Carolineh0]

Cześć kobitki,
Od połowy sierpnia cierpię na notoryczne biegunki zamiennie z zaparciami trwającymi nawet do kilku dni. Przyjmowałam różne leki: Stoperan, Nifuroksazyd, ale one są na bakteryjne biegunki więc niestety nie pomagały.

Pracuje jako informatyk w biurze, średnio co godzinę muszę wychodzić do toalety na ok 20 min. Pewnie domyślacie się jak na to się patrzy w korporacji - niska produktywność, internale, bla bla bla.

W poniedziałek podjęłam decyzje, ze muszę iść do lekarza po tym jak zauważyłam krwawe plamki w kale. Lekarka zleciła mi podstawowe badania krwi, sód, potas, krew utajona w kale, posiew kału, mocz i USG brzucha. Odebrałam wyniki krwi, wyszło, ze sód i potas ledwo miesci się w normie, ale podejrzewam, ze to przez ponad 3miesięcznie biegunki. Oprócz tego ponad normę mam leukocyty w moczu (15-20, gdzie norma to 0-5..) i limfocyty w krwi (46,7%). Krwi utajonej w kale nie stwierdzono, to samo z pasożytami, jajami i cystami..

Właśnie wróciłam z USG, na którym wszystko wygląda ok, nie ma zadnych zastrzeżeń. Wspomnę, że mam piasek w nerkach, od czasu do czasu się odzywają, ale wg lekarza nie ma to związku z moimi problemami jelitowymi.

Technik wykonujący USG powiedział mi, że niezbędne może by badanie kolonoskopowe. Wiem, ze bez skierowania się nie obejdzie, wiem też, że to dość drogie badanie - ok 500 zł + 200 znieczulenie (Sorry, ale nie wyobrazam sobie zeby mi jakas sonda grzebała w tak delikatnym miejscu bez znieczulenia).

Czy któraś z was miała takie badanie? Czy to boli? Wiem, ze w internecie jest wiele artykułów na ten temat, ale jednak wolałabym się zapytać kogoś z doświadczeniem.

I moje kolejne pytanie - czy jak pójdę na badanie ze skierowaniem to też muszę uszykowac ok 700 zł? Czy jest opcja kolonoskopii na NFZ?