Napisane przez scaryheart
Piszę tutaj, bo nie wiem gdzie mam już znaleźć pomoc. Strasznie się męczę. A dlaczego? Jestem w związku od dwóch lat, od dwóch miesiecy mieszkamy razem. Nie powiem-było mi ciężko się przestawić a mieszkanie itd, płakałam, ale jednocześnie chciałam tego,bo wiedziałam, że go kocham i chcę spróbować. On mnie na poczatku wspierał później sam zaczął się załamywać. Że go irytuję, a on nie wie czemu, że ma depresję, później mnie przepraszał . Raz mówił, że kocha,później nie wie czy chce, ja też płakałam. Obiecał ,że się postara, ja też obiecałam i się starałam, on ciągle wyszukiwał coś we mnie lub moim zachowaniu złego. W ciągu dnia raz chciał,raz nie chciał, raz się obrażał, raz kochał. Stwierdził, że nie radzi sobie ze sobą, jest zmęczony związkiem i nie wie czy chce być. Ma mi dać odpowiedź w niedzielę wieczorem, do tego czasu mam mu dać spokoj i czas na przemyślenie, wiem,że ma się też radzić siostry w tej sprawie. A ja? Wariuje.Boli mnie przeokropnie. Wczoraj rozkleiłam się jak mi to powiedział,zaczęłąm go przepraszać, że może jestem niedostateczną dziewczyną, że on chciał więcej pochwał i czułości z mojej strony i może rzeczywiście mu tego nie dałam. Prosiłam, żeby nas nie skreślał. Pojechałam na te kilka dni do mamy, mam przyjechać w niedzielę.Boję się strasznie,te dni ciszy wydają mi się przerażające. Miał już kiedyś podobne zachowania, że chciał zerwać, ale potem przepraszał. Może to zabrzmi naiwnie- ale nie chcę go stracić. Boję się tej rozmowy, nie wiem jak sobie poradzić z tym co czuję. Proszę Was o jakieś rady, własne doświadczenie....Przede mną jeszcze dwa dni i nie wiem jak mam je przeżyć. Bardzo mi zależy, żeby pokazać mu,że jestem w stanie mu dać to czego on potrzebuje...Przeżyliśmy ze sobą sporo, złych i dobrych chwil, przetrzymaliśmy tyle rzeczy...To za bardzo boli.
|