Stres, depresja, zaburzenie?
Dzien dobry. Mam pytanie dotyczace mojego dosc dziwnego zachowania przy ludziach. Mam 18 lat. Mam kochajaca rodzine z tym ze mama i tata nie sa razem a obydwoje mieli depresje za mlodu. Mam dziewczyne i dwoch przyjaciol na ktorych moge polegac. W podstawowce balam sie rozmawiac z ludzmi a jak juz sie do kogos odzywalam to zaczepialam i dokuczalam. Poszlam do gimnazjum w ktorym nie chcialam nikogo znac zeby nie mieli mnie za dziwaka i trafilam do szkoly gdzie byla ogromna patologia. Do nikogo sie nie odzywalam a w domu caly czas spalam i jak nie spalam to plakalam. W gimnazjum tez zaczelam cpac. Wtedy znalazly sie nowi znajomi, bardzo szybkie kontakty co tydzien zupelnie inna ekipa im wiecej uzywek tym lepiej jednak nie potrafilam nigdy utrzymac dluzszego kontaktu jak rozmawialam z rodzicami to byla ciagla klotnia. Przez to ze cpalam przestalam myslec wiec skonczyl sie moj placz i brak rozmow z ludzmi, zaczelam zaczepiac ludzi na miescie, tworzyc dosc niebezpieczne autodestrukcyjne sytuacje. W liceum przestalam cpac przeszlam do alkoholu na rok mialam tez anoreksje cielam sie, nigdy nie mialam prob samobojczych ale mysle ze jak juz sie za to wezme to na tyle ze to nie bedzie proba. Od roku nic nie biore, jestem w pelni trzezwa. I wracaja do mnie takie emocje jak z przed okresu buntu. Jak rozmawiam z ludzmi to ludzie na mnie dziwnie patrza. Czasem boje sie wsiasc do autobusu. Po jakims czasie pani psychiatra powiedziala ze mam borderline, trafilam do psychiatryka (wczasy tak naprawde). Teraz chodze do innego psychiatry i psychologa i dostaje asertin 100 ale nie czuje wcale ich dzialania. Rowniez moje lenistwo przechodzi apogeum wylali mnie przez to z paru prac. Nie przychodze na umowione spotkania. Przez to wszystko tez nie potrafie powiedziec o tym lekarzom. Jestem wyczulona na to co ktos do mnie mowi. Bardzo wszystko przezywam i znow potrafie spac caly czas. Jedyne o czym mowi psycholog to ze mam brac odpowiedzialnosc za swoje zycie. Wstawac itp. A psychiatrze nie mowie juz kompletnie nic bo to 15 minutowe spotkania i ona mowi ze mam koniecznie chodzic do psychologa. Od przedszkola zawsze jak jakis nauczyciel pytal kim chce byc w przyszlosci to mowilam ze nie wiem i dalej nie wiem. Wymyslam zawsze cokolwiek na poczekaniu jak ktos pyta. Nie utrzymuje raczej dluzszych kontaktow i nawet jak staram sie dopuscic ludzi do siebie to wychodzi z tego wielkie fiasko. Jedyne osoby z ktorymi utrzymuje kontakt to osoby ktore wiedza ze cos jest nie tak i sa dosc nawet nachalnie uparte w tym kontakcie (czestk chcialam urywac znajomosci a wiem ze bardzo bym zalowala). Co o tym myslicie? Co z tym robic?
|