Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 1 223
|
Kiedy on wszystko popsuł. Co robić?
Hej, właśnie posypało mi się wszystko. Byliśmy razem ponad 4 lata, zaręczeni, mieszkaliśmy razem. Do tej pory myślałam, że wszystko jest idealnie, problemy udawało nam się ogarnąć i wypracowywać, dogadywaliśmy się, kochaliśmy się, byliśmy szczęśliwi. Dla mnie nie było nic lepszego niż wrócić do domu po całym dniu i po prostu wtulić się w siebie i nawet nic nie mówić. Zawsze myśleliśmy, że jesteśmy dla siebie wszystkim.
Jakoś na początku listopada on był jakiś inny, drążyłam mu trochę dziurę w brzuchu i w końcu wyznał mi, że boi się, że coś się zmieniło, że nie wie czy mnie kocha tak jak powinien. Że ma wątpliwości. Płakaliśmy, ale w końcu podjęliśmy decyzję, że zbyt ważne dla nas jest to co nas łączy, że spróbujemy. Jego zarzuty były głównie do tego, że ja dużo się martwię, że jego to obciąża. Miałam ciężki okres w pracy, stres, więc uznałam, że może rzeczywiście za bardzo go obarczam, stresuję. Zwróciłam na to uwagę, starałam się pracować nad sobą.
I zadziałało. Sam mi mówił, że jestem inna, że jest tak, jak było wcześniej. Powróciły czułości, tulenie, całusy, śmiechy. Było ok i on też mnie uspokajał, mówił, że wszystko będzie dobrze. Ja mu uwierzyłam, wyluzowałam się, czułam, że wszystko wraca do normy. Planowaliśmy wakacje.
Gdzieś w między czasie on wrócił do swojej pasji, założył konto na forum, gadał z różnymi ludźmi, chciał powrócić do swojej pasji i marzeń. Wiedziałam, że rozmawia z jedną dziewczyną, ale że jest od nas duuużo młodsza, 8 lat, prawie w wieku mojej młodszej siostry więc nie przejmowałam się tym.
Wszystko wydarzyło się w tamtym tygodniu. Rano wstałam, pożegnaliśmy się jak wychodził do pracy, powiedzieliśmy sobie, że się kochamy i że będzie ok. Zamknęłam drzwi, usiadłam do kompa i chciałam sprawdzić swojego fb. Nie wylogował się. Komputer był uśpiony i otworzone były wiadomości. Z nią. Że jest śliczna, że tuliłby ją. Opowiadał jej o swoich problemach w rodzinie a ona go pocieszała. Zatelepało mnie, przeczytałam w szoku jeszcze trochę i od razu do niego zadzwoniłam. Nie wypierał się. Kazałam mu się wyprowadzić a sama pojechałam do rodziców.
Powiedział potem, że cały czas miał te wątpliwości, że chciał je stłumić ale nie wyszło. Zapytałam go czy udawał przede mną te wszystkie ostatnie dobre tygodnie. Odpowiedział, że czuł szczęście ale wątpliwości wracały, kiedy był sam z myślami.
Że się pogubił i nic nie wie, dlaczego z nią pisał, bo nie chce z nią być, że to było jakieś takie, bez sensu. Że jest zły.
Ja nie wiem co mam myśleć, najpierw chciałam go wyrzucić z mojego zycia, ale teraz już sama nie wiem. Byłam z nim naprawdę szczęśliwa, jak z nikim innym. Nie czułam tej rutyny, nasz związek nie wyglądał jak coś w stanie rozkładu, tak jak czasem się patrzy na takie dogorywające relacje.
Mam wrażenie, jakby on sobie coś wkręcał, jakby się przestraszył tych zobowiązań, miał jakiś kryzys 30stki.
Ja też nie wiem czego chcę, z jednej strony nie wiem czy umiałabym mu wybaczyć, z drugiej strony nie wyobrażam sobie życia bez niego, był moim przyjacielem
Nie wiem czuję, że może on nawet nie będzie chciał tego naprawić, ale czuję się tak beznadziejnie, że musiałam to z siebie wyrzucić, potrzebuję porady, ciepłego słowa.
Moja mama mnie pociesza, że to nie zdrada, tylko jakiś flirt, fascynacja młodą dziewczyną, która jest w niego wpatrzona. Do niczego więcej między nimi nie doszło bo ona mieszka za granicą, chociaż martwię się że gdyby była z naszego miasta to już dawno by do tego doszło. Chociaż powiedział mi, że to z nią trwało tylko kilka dni, że teraz już z nią nie gada, bo nie chce z nikim gadać.
Dziewczyny przepraszam za ten strumień myśli, co ja mam robić?
Rozmawiać z nim jeszcze czy szykować się na "rozwód" i dzielenie wspólnych gratów?
|