2008-03-14, 09:29
|
#2279
|
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-12
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 2 744
|
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem
Cytat:
Napisane przez ckin2u
no to ja mam dokladnie to samo.. u mnie miesiac jestem szczesliwa i wszystko jest super, po czym 2 miesiace chodze i placze :? teraz mialam dluugie tygodnie placzu, ale w sumie ile mozna, trzeba wziac sie w garsc ..
i moj tez zawsze spotykal sie z jakimis tam, po czym pisal do mnie ze za mna teskni bo to ja jestem ta JEDYNA... ;/ a teraz znowu sie z kims spotyka i pewnie jest szczesliwy bo nawet z gg mnie wywalil.. eh
|
nie warto o tym myslec !!
wiem ze jest trudno, bo sama jestem w takiej sytuacji.. ale poprostu niewarto.. same sie zadreczamy, a najgorsze jest ze tak ciezko nam przestac to robic 
Ja oczywiscie sledze jego statusy... i po co? Powinnam wziac sie w garsc , usunac go z gg w cholere.. zapominac.. ale nie umiem.. jest jeszcze hmm.. za wczesnie? Moze to jeszcze przez ta nadzieje ktora mi towarzyszy?! Nie mam pojecia, ale nie umiem tak poprostu 
Cale szczescie ze nie jestesmy 24h na dobe przybite.. jednak tak jak juz pisalam.. dla mnie poranki sa najgorszeee :/ Czlowiek sie budzi i na nowo do niego dochodzi : "nie zobaczysz go, nie wtulisz sie w jego ramiona, bo nie jestescie razem!! Zapomnialas juz?!"
Naprawde nie wiem jak to opisac, ale kazdego ranka znow do mnie uderza ze to koniec.. jestem smutna..
ale popoludniami zaczynam myslec logicznie i stwierdzac ze to przeciez jego wina !! to on zrobil zle nie ja.. ja nie zrobilam NIC zlego.. to ON nie wie co to milosc.. co to naprawianie bledow, co to CIERPLIWOSC do ukochanej osoby i co to prawdziwy zwiazek a nie jakies zrywanie o wszystko. Teraz jestem pewna ze to definitywny koniec..ale jednak przylapuje sie ze ta nadzieja gdzies tam jeszcze powraca :/
|
|
|