[Dinulka]

Kiedys nawiązałam współpracę z Sylwią (zdaje się, że rok temu). Wrażenia... średnie. Od razu zaznaczyłam, że jestem wegetarianką. Dostałam rozpiskę z rybami i jajami. Napisałam jej, że nie jem ryb, mówiłam, że wege itp. Ona do mnie, że mówilam o wege, ale nie napisałam, że ryb nie jem. Dla mnie to oczywiste, że wegetarianka nie je mięsa, w tym z ryb. Co innego może myśleć zwykły Kowalski, rozumiem. Ale specjalistka od odżywiania raczej powinna to rozróżniać. No ale nic. Sylwia powiedziała, żebym w takim razie wykresliła sobie ryby i jadła same jajka. Miałam wątpliwości czy w takim razie 12 jajek dziennie jest ok. (do każdego posiłku z 4 było "3 jajka, najlepiej białka"). Zadzwoniłam, powiedziała, że spoko, mogę jeść. Potem miałam rozkminę jak dużo mogę zjeść całych jaj, a ile białek samych. W rozpisce jest 'najlepiej białka', ale kto przełknie 12 samych białek... tym bardziej jak to zabrać do pracy? a różnica w kcal między całymi jajkami, a białkami bardzo duża Potem doszły kolejne wątpliwości ( wtedy praca zmianowa 12h, w tym zmiany nocne) jak mam rozliczać konkretne dni, jak jeść na nocce itp. Odpowiedzi były mało przejrzyste dla mnie i w końcu się poddałam.
Na plus, faktycznie odstawienie nabiału za sprawą Sylwii wyszło mi na dobre. Wcześniej jadłam bardzo dużo, teraz staram się unikać.

Teraz szukam kogoś kto będzie w stanie mi ułożyć sensowną dietę redukcyjną (sporo do zgubienia), ale też pozwoli wypracować fajne kształty, w tym pupę jeśli możecie kogoś polecić to bardzo chętnie.