Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
Wigilia jest dla mnie dniem spędzanym z bliskimi. Nie ma znaczenia, czy jesteśmy związani krwią, jakimś papierkiem czy formalnie obcy.
Często osoba "obca" jest bliższa, niż jakaś ciotka czy wujek widziany 2 razy do roku podczas rodzinnego spędu.
Byłoby mi przykro, gdyby w sytuacji w której logistycznie da się temat pogodzić musiałabym wybierać z którymi bliskimi spędzę święta, bo nie mogę wszystkich zebrać razem - "dla zasady".
Nie zabroniłabym też moim dzieciom przyprowadzić na Wigilię partnera z którym wiążą swoją przyszłość, tylko dlatego, że w mojej opinii związek jest niepoważny.
Za wyznacznik poważności związku by w tym momencie brała fakt, że moje dziecko chce tą osobę zaprosić na rodzinne święto, więc nie jest to nikt z przypadku i nie miałoby dla mnie znaczenia, że jeszcze wspólnie nie robią prania.
Wydaje mi się to kwestią przekazanych dzieciom wartości a nie uniwersalnej granicy, np. wspólnego mieszkania.
Znam pary, które zamieszkały razem dopiero po 6 latach i wciąż są razem, a znam takie, co po miesiącu, a po 2-3 latach są już po rozwodzie.
|