U mnie jest inny problem, bo "mój" miał zakrytą twarz pomarańczowym kapturem


.
A co do koleżanki, to ona sama taka panikara jest. I jak kończyłyśmy np. o 19 (a od domu miała jakieś 15 min. tramwajem), to umawiała się z mamą, żeby wyszła po nią na przystanek. A ja byłam w domu ok 21 i jeszcze czasami się zdarza, że na całej mojej ulicy nie ma świateł, bo miasto oszczędza. Ostatnio właśnie tak miałam, jak szalała Emma. Wracałam z teatru, wysiadłam z autobusu, który staje prawie pod moim blokiem i poszłam trochę dłuższą ulicą (musiałam obejść mój blok). Bo myślę sobie, pójdę między blokami, tam ciemno, jeszcze się potknę o jakąś gałąź i nieszczęście gotowe. No więc idę, szaleje wiatr i ciach, na całej ulicy gasną światła. Dobrze, że miałam tel i klucze w ręku

.
A co do osiedla, to wiecie, u mnie już sie dużo działo. Mieszkam w okolicy, gdzie na rogu po przeciwnej stronie ulicy regularnie zbierała się grupa żuli o 5 nad ranem. Jeden z nich, w chwilach najwyższego upojenia biegał z siekierą i krzyczał, że wszystkich zabije (jeden sąsiad miał szczęście, że schował się w szafie a ta wytrzymała). Poza tym u mnie w bloku była kiedyś nielegalna kopiarnia, jakaś afera inna (to samo mieszkanie) i kilka razy wyważali tam drzwi. Na piętrze ze mną mieszkał koleś, który jest strażakiem, który luuuubił popić, a jak wracał to impra do rana ze stadami "pań do towarzystwa", oczywiście afery sąsiadek z tego powodu. Co więcej, strażak ów kilkakrotnie startował w Randce w ciemno (teraz ma jakąś kobietę od dłuższego czasu i jest spokój). AAA ostatnio do sąsiadów piętro niżej przyjechali synowie, którzy seksili się na ławce i na klatce (mam nadzieję, że nie ze sobą, nie pytałam sąsiadki o szczegóły

). Kiedyś sąsiadom na I piętrze podpalili drzwi, innym samochód. W latach, kiedy bardzo popularne były walki kiboli, co blok zmieniałam upodobania, bo wiedziałam, która dzielnica jest za kim

. Dawna sąsiadka z mieszkania obok regularnie wymieniała zastawę. Bo jak się pokłóciła z mężem, to nawalała talerzami o podłogę. Inna sąsiadka wysadziłaby nas w powietrze, bo miała Alzheimera i zapomniała, że odkręciła kurki z gazem. Na szczęście jej córka wróciła do domu, bo czegoś nie wzięła. A kiedyś 6-7 latki schajcowały sklep (pamiętajcie! Dzieci + zapałki = ogień)
Normalnie HOME SWEET HOME
