Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 1 402
|
Teściowa zmieniła się w heterę dzień po ślubie?
Hej.
Jestem trochę zmieszana, bo nie wiem, co sądzić.
W sobotę wyszłam za mąż, do tej pory wszystko grało między mną a wtedy przyszłą teściową - była specyficzna, ale ją lubiłam, nawet spędziłyśmy ostatniego sylwestra razem i było bardzo fajnie.
Tuż po ceremonii złożyła mi bardzo dziwne "życzenia" - nie było standardowego "szczęścia, zdrowia, dzieci" tylko powiedziała krótko i mało zrozumiale coś o tym, żeby jej syn dopiero rogi pokaże i żeby mi za skórę nie zalazł, ale życzy mi, żebym wytrzymała 
Olałam, bo mało z tamtej chwili pamiętam, taka byłam przejęta.
Dzień po ślubie mnie całkowicie ignorowała. Wiecie, ja nie mówię, żeby od razu kazała do siebie mówić "mamo", ale moi rodzice żartowali, że mają teraz syna, moja siostra do męża powiedziała "cześć bracie", wszyscy tacy weseli, a ona siedzi i tylko się do córki odzywa.
Pytam ją, czy może zrobię Pani kawę, że może tutaj Pani zje ciasteczko - ledwo coś burknęła, jakby mnie nie było. Tża też.
Wczoraj późnym wieczorem tż z nią rozmawiał przez telefon i... wszystko się posypało.
Uzgodniliśmy, że nikomu nie powiemy kwoty, jaką dostaliśmy w kopertach. Moi rodzice zrozumieli, wystarczyła ogólna odpowiedź "odłożymy sobie trochę na lokatę i pojedziemy na wakacje".
A mama tż zrobiła taką awanturę, że nie chcemy powiedzieć, rozpłakała się, że ona się teraz nie liczy, że własną mamę tak traktuje, że ona już nic dla niego nie znaczy.
Aż mi przykro było, bo tż do końca dnia struty chodził.
I nie rozumiem - bo gdyby tż był syneczkiem mamusi to tak, rozumiałabym, że musi przeżyć "stratę" syna i oddanie innej kobiecie.
Ale guzik prawda, tż od wielu, wielu lat mieszka bardzo daleko od domu, jeszcze dłużej utrzymuje się sam, przez telefon kontakt mają raz na miesiąc a widzą się może raz na pół roku.
To ja specjalnie chciałam jakoś zacieśnić te kontakty, bo chciałam ich poznać, ale wiem, że jego matka zawsze była bardzo krytyczna w stosunku do niego i uczucia przelała na młodszą córkę (muszę to przyznać, tż jest z wpadki i matka urodziła go mając 19 lat, druga córka dopiero kilka lat później).
No nie rozumiem i nie wiem, jak mam się zachować. Póki co burczę pod nosem ze złości, ale nie zrobię żadnego stanowczego ruchu w jej stronę, chyba musiałam się po prostu wygadać.
|