I co tu mam robić????Co czynić?jak postąpić?
Witam.Moim problemem jest to,iz od jakiegos czasu coraz bardziej sprzeczam sie z moim boyem.....niby o bzdetki,ale jest tego coraz wiecej,i jak to on sadzi,zawsze przezemnie.Nasze spory zaczynaja sie od tego,iz on co piatek moze przypalic sobie z kumplami Th*C (choc nie lubie jak pali z kumplami),co jakis czas jedzie do miasteczka gdzie sie wychowal,wypije co nieco z kumplami,a potem u jakiegos spi....,mi nie wolno isc do baru....fakt niby pozwala spotykac mi sie z kumpelkami...,ale nie moge nigdzie z nia isc wypic piwko,tylko na spacer,lub w domku.....jezeli cos dogryze jemu kumplowi,odrazu mnie wyzywa...i wielce sie zlosci,ale jezeli on dogaduje mojej dobrej ziomowie,to wielce sie burzy...i potem jak otym gadamy i porownuje te dwie sytuacje mowi np"ja nie wiem czy ty jestes tak ulomna,czy tylko udajesz"coraz czesciej mi dogaduje,i co jakis czas(przy wiekszej kłotni,pisze mi o rozstaniu)...najgorsze w tym wszystkim jet to,ze jakis czas sie klocimy....potem znowu jest cudnie jakby z bajki,oboje jestesmy dla siebie mili,czuje sie jak ksiezniczka,nie ubliza mi....a potem znowu jest cos nie tak...co by sie nie dzialo zle,to jest zawsze moja wina(on tak tweirdzi) i nie da mu sie wytlumaczyc,ze tak nie jest....wiem,ze napewno mnie kocha,tego jestem pewna,ale co zrobic,jak postepowac z takimi zachamowaniami....Mam 18 lat,wychowywalam sie szczerze mowiac bez rodzicow....niby byli,ale tata od malego za granice wyjezdzal,a z mama nigdy nie mialam najlepszych kontaktow,z czasem i ona wyjechala,a ja bylam u babci....dobrze wie,ze brakuje mi czulosci,nieraz fakt jestem nerwowa,ale potrafie przyznac sie do bledu i przeprosic....teraz potrzebuje duzo czulosci,ale nigdy jej nie mam,az tyle by sie nia zaspokojic....doradzicie cos
__________________
Pysia126
|